środa, 10 lutego 2016

MySecret Glam Specialist Eyeliner

No cześć!

Dziś kolejny post o hitach z kolorówki. Tym razem zapraszam Was na kuszenie linerami z nowej (?) kolekcji MySecret - Glam Specialist Eyeliner.


Zacznę od specyfikacji, która w tym wypadku jest jedną z większych zalet produktów!
Dostępność - Drogerie Natura
Cena - ok. 8zł
Pojemność - 4ml 


Ogółem dostępne są 3 kolory, z których mam tylko dwa - trzeci - niebieski mnie nie przekonał. Pierwszy z nich to nr 14, czyli Sea Green, który jest dokładnie taki jak nazwa wskazuje - piękna morska zieleń. Drugi z numerem 15 też zdradza się przez nazwę - Burgundy Brown. Oba kolory nie są może klasyką, ale to, co najbardziej mi się w nich podoba, to zgaszone, ciemne odcienie, które z jednej strony nie są nudne i daleko im do czerni, ale z drugiej wyglądają bardzo naturalnie i nie rzucają się w oczy przy pierwszym spojrzeniu. 


Kolejną zaletą jest to, że pięknie podkreślają oczy, w dyskretny, nieoczywisty sposób. Zwłaszcza burgund pasuje do większości moich makijaży w brązach czy fioletach.
Narzekać nie mogę też na ich trwałość i pigmentację. Wystarczy jedna warstwa i nieznaczne poprawki, żeby kolor był równomierny i mocno nasycony, a po wyschnięciu utrzymują się na moich powiekach przez calutki dzień. 

Dzień zdjęć ;)
Podsumowując oba linery gorąco polecam ze względu na kolory przede wszystkim, ale i z jakości na pewno będziecie zadowolone :)

A jak Wam się podobają takie mniej oczywiste kolory?

poniedziałek, 8 lutego 2016

Sephora Mud Mask

Siemanko! 

Czujecie już wiosnę? Ja bardzo i to od dłuższego czasu, a to do mnie bardzo nie podobne ;) No ale nie o tym! Dziś zapraszam Was na post o fantastycznej masce która pozwoli poczuć trochę wiosny Waszej cerze ;)

A mowa oczywiście - jak w tytule - o Mud Mask Purifying & Mattifying marki własnej Sephora


Dostępność - Sephora
Pojemność - 60ml
Cena - 55zł
Opakowanie - minimalistyczny słoiczek z mocnego plastiku

Błotna maseczka z zawartością cynku i miedzi oczyszcza skórę, usuwa zanieczyszczenia, oczyszcza pory i redukuje widoczność niedoskonałości.
Natychmiastowo oczyszcza i matuje skórę.
Pochłania nadmiar sebum, pozostawia skórę trwale czystą i matową bez wysuszania.
Formuła na bazie cynku, miedzi i białej glinki.


Maska ma formę glinianego błota w szarym kolorze, które rozprowadzamy na twarzy i zostawiamy na 10 minut. Po tym czasie zmywamy i cieszymy się bardzo delikatną, miękką skórą. Cera jest po niej świetnie oczyszczona, matowa, ale zarazem rozświetlona, trochę jak nowa po prostu. 
W swoim życiu używałam już kilku(nastu) masek oczyszczających, ale żadna z nich nie była równie dobra. Jakością ustępuje moim zdaniem wyłącznie czyścikowi z GlamGlow, o którym pisałam tutaj. Na pewno też jest lepsza od kultowej czarnej maseczki oczyszczającej z Origins.


Bardzo Wam ją polecam. Cena nie jest zaporowa, a sama maska moim zdaniem warta jest o wiele więcej. Widziałam ją też w kilku postach z ulubieńcami, więc nie tylko u mnie się tak dobrze sprawdza :)

No to łapka w górę, kto już ją spróbował? I jak się sprawdziła?
Swoją drogą zauważyłyście już, że Sephora występuje w prawie każdym z moich ostatnich postów? Ehh ;) 

czwartek, 4 lutego 2016

Glamglow Youthcleanse Eksfoliująca Pianka do mycia twarzy

Aaaa! Nie mogłam się doczekać tego postu! 
Dzisiejszym bohaterem jest mój najlepszy w życiu czyścik do twarzy marki GlamGlow.


No to na początek kilka słów od producenta, bo te wyjątkowo warto przeczytać ;)
Rewolucyjny preparat do mycia twarzy: przeciwstarzeniowy, redukujący drobne linie, wygładzający skórę i nadający cerze widoczny blask.
YouthcleanseTM to pierwszy na świecie preparat do mycia twarzy typu „Mud to Foam” który zmienia konsystencję – z błota, znanego Wam z masek GLAMGLOW®, w obfitą pianę, aby rozpuścić makijaż i zanieczyszczenia, usunąć obumarłe komórki oraz łagodnie złuszczać, oczyszczać i odnawiać skórę.

Wklejam też skład, bo i ten jest zaskakująco ciekawy. Z jednej strony przeraża jego długość, ale z drugiej to, co go wypełnia jest niesamowicie nie sztuczne ;)
Water, Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Illite, Kaolin, Magnesium Aluminum Silicate, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Diatomaceous Earth (Microalgae), Microcrystalline Cellulose, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Phytic Acid, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Punica Granatum Fruit Extract, Paullinia Cupana Seed Extract, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Hydrolyzed Quinoa, Hydrolyzed Linseed Seed, Camellia Sinensis Leaf Powder, Ginkgo Biloba Leaf Powder, Disodium Adenosine Triphosphate, Algin, Keratinase, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract, Lycium Barbarum Fruit Extract, Morinda Citrifolia Fruit Extract, Garcinia Mangostana Fruit Extract, Withania Somnifera Root Extract, Maltodextrin, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Moringa Oleifera Leaf Extract, Vetiveria Zizanoides Root Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower/Leaf/Stem Extract, Elettaria Cardamomum Seed Extract, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, Cananga Odorata Flower Extract, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Cucumis Melo Cantalupensis Fruit Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Cupressus Sempervirens Leaf Oil, Fucus Vesiculosus Extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower Extract, Rose Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Triethyl Citrate, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract, Santalum Album (Sandalwood) Wood Extract, Fragrance, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin. 

Nieźle, prawda?

 
To teraz pora na konkrety i na początek jedyna wada tego produktu - cena - 149zł za 150g. Dostępność Sephora i Douglas.
Opakowanie to piękna, ciężka butelka z pompką typu airless z błyszczącą srebrną nakrętką. Jest ładne i funkcjonalne, a do tego oddaje cenę. Ogólnie na plus, chociaż z początku trochę się przycina.
Konsystencja to takie błotko, które podczas mycia zamienia się może nie tyle w pianę co w coś przypominającego żel do mycia twarzy. Dodatkowo wzbogacona jest o delikatne drobinki peelingujące. 


I w końcu to, co najważniejsze, czyli moje wrażenia już po pierwszych użyciach. Przede wszystkim cera jest bardzo dobrze oczyszczona, również z makijażu (chociaż i tak wolę wcześniej zmyć go olejkami). Do tego skóra jest nieprawdopodobnie wręcz gładka i rozświetlona. Teoretycznie taki efekt można uzyskać wieloma produktami tego typu czy maskami, ale nigdy nie udało mi się to w tak dużym stopniu. 
Jestem nim zachwycona i gorąco polecam, ale tylko czarną wersję. Próbowałam też zieloną i szału nie ma. Radzę też uważać przy cerach wrażliwych. Sama używam go raczej co drugi dzień, a użyty na podrażnioną zapewnił mi masakryczne uczulenie i przesuszenie. Aczkolwiek sam mnie później z niego wyciągnął więc nie narzekam ;)

Napiszcie w komentarzach czy znacie produkty GlamGlow i co jest Waszym ideałem do oczyszczania cery :)