Uwielbiam szminki, zwłaszcza te z Golden Rose za ich jakość i cenę. Niestety gama kolorystyczna jest mocno ograniczona, więc ciągle szukam czegoś nowego. I w ten oto sposób trafiłam na przepiękną, iście jesienną pomadkę marki Inglot w kolorze 426.
Szminka pochodzi z kolekcji matowej, ma 4,5g i kosztuje 30zł. Poza nią dostępne jest 28 innych kolorów, w tym najnowsze z kolekcji Black Swan.
Kolor jest obłędny! Kojarzy mi się z owocami lasu. Trochę w nim bordo, trochę fioletu i fuksji. Jest bardzo oryginalny i przyciąga uwagę, chociaż nie jest nietypowy, czy dziwny. Niestety kolor i niezła pigmentacja to jej jedyne zalety.
Kolejne zdjęcia są mocno podrasowane, żeby pokazać rzeczywisty kolor.
Szminka jest bardzo sucha i tępa w użyciu. Fatalnie się ją nakłada - w ogóle nie sunie po ustach i trzeba się sporo napracować, żeby ją w ogóle nałożyć, nie mówiąc już o tym, żeby zrobić to dobrze. Do tego podkreśla każdą nawet niewidoczną wcześniej suchą skórkę i sama nieznacznie wysusza.
Trwałością też nie zachwyca. Pozostawiona sama sobie trzyma się nieźle, ale chętnie oznacza każdy kubek i dość nieestetycznie schodzi, rozprzestrzeniając się przy tym po całej okolicy ust. Nie raz zdarzyło mi się ją mieć pod czy nad wargami i sama nadal nie wiem jak to się stało ;)
Przy okazji widać mój najnowszy - zdecydowanie nieudany - eksperyment podkładowy... |
Mimo wszystko kolor jest piękny więc polecam, chociaż łatwo z nią nie będzie ;)
Dobrze też wygląda wklepana w niewielkiej ilości, dając efekt ust ubrudzonych owocami.
A jak Wam się podoba? I co w ogóle myślicie o szminkach marki Inglot? W moim przypadku to druga i zdecydowanie ostatnia.
Piękny kolor, ale te maty z Inglota są straszne ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można nałożyć na balsam i wtedy nie jest matowa, ale kolor ten sam :)
UsuńNiewiele do daje ;) zawsze pod nią nakładam balsam, ale po świeżym się ślizga i nie zostawia koloru, a po lekko odciśniętym znów jest ciężko ;)
UsuńKurczę, a ja jakoś lubię te pomadki, mam trzy czerwienie z tej serii i fajne są... Jak wypeelinguję usta, to bardzo ładnie wyglądają i długo się trzymają :)
Usuńśliczny kolorek :)
OdpowiedzUsuńKolor faktycznie zjawiskowy. W sumie szkoda, że Inglot nie dopracował do końca formuły pomadki.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam pomadki z Inglota. Ty wyglądasz w niej ślicznie, w ogóle śliczna jesteś!
OdpowiedzUsuńMysle, ze wiele nie stracilas ;)
Usuńdziekuje!
O jaaa genialny odcień <3 A Ty wyglądasz w niej bosko po prostu :)
OdpowiedzUsuńPomadka bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńajć :/ ale kolor jest cudny...
OdpowiedzUsuńKolor śliczny :) pasuje do Ciebie
OdpowiedzUsuńPasuje do Ciebie, dla mnie jako rudzielca zbyt ciemny ;)
OdpowiedzUsuńKolor ma bardzo ładny, szkoda tylko, że sprawia problemy :(
OdpowiedzUsuńŚrednio mi się kolorek podoba :/
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie Ci tym kolorze!
OdpowiedzUsuńśliczny kolor, znalazłam podobny w palecie golden rose'a matowego i chyba sie na niego skuszę:)
OdpowiedzUsuńOkay, jestem zaintrygowana! Sama nie znalazlam u nich nic podobnego :/ za to mam juz dwa odpowiedniki, ale cenowo wypadaja fatalnie ;)
UsuńPiękny kolor! Ja akurat nie mogę narzekać na trwałość jeśli chodzi o matowe Ingloty, może trafiłaś na kolor, który wprawdzie piękny, kuleje pod względem właściwości? Może spróbuj ją lekko przypudrować transparentnym pudrem, powinna być wtedy trwalsza na ustach.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze juz jest zbyt sucha. Na chwile obecna nawet na rece wyglada tragicznie...
Usuńprzymierzalam sie do420fioletu,422fioleto-rozu i tych jezyn 426 ciagle sie wacham 30zl i co 2osoba narzeka chyba sie wstrzymam
OdpowiedzUsuń