Aaaa! Nie mogłam się doczekać tego postu!
Dzisiejszym bohaterem jest mój najlepszy w życiu czyścik do twarzy marki GlamGlow.
No to na początek kilka słów od producenta, bo te wyjątkowo warto przeczytać ;)
Rewolucyjny preparat do mycia twarzy: przeciwstarzeniowy, redukujący
drobne linie, wygładzający skórę i nadający cerze widoczny blask.
YouthcleanseTM to pierwszy na świecie preparat do mycia twarzy typu „Mud to Foam” który zmienia konsystencję – z błota, znanego Wam z masek GLAMGLOW®, w obfitą pianę, aby rozpuścić makijaż i zanieczyszczenia, usunąć obumarłe komórki oraz łagodnie złuszczać, oczyszczać i odnawiać skórę.
YouthcleanseTM to pierwszy na świecie preparat do mycia twarzy typu „Mud to Foam” który zmienia konsystencję – z błota, znanego Wam z masek GLAMGLOW®, w obfitą pianę, aby rozpuścić makijaż i zanieczyszczenia, usunąć obumarłe komórki oraz łagodnie złuszczać, oczyszczać i odnawiać skórę.
Wklejam też skład, bo i ten jest zaskakująco ciekawy. Z jednej strony przeraża jego długość, ale z drugiej to, co go wypełnia jest niesamowicie nie sztuczne ;)
Water, Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Illite, Kaolin, Magnesium
Aluminum Silicate, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Cetearyl Alcohol,
Glyceryl Stearate, Diatomaceous Earth (Microalgae), Microcrystalline
Cellulose, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Phytic Acid, Euterpe Oleracea
Fruit Extract, Punica Granatum Fruit Extract, Paullinia Cupana Seed
Extract, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Hydrolyzed
Quinoa, Hydrolyzed Linseed Seed, Camellia Sinensis Leaf Powder, Ginkgo
Biloba Leaf Powder, Disodium Adenosine Triphosphate, Algin, Keratinase,
Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract,
Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Coffea Arabica (Coffee) Seed
Extract, Lycium Barbarum Fruit Extract, Morinda Citrifolia Fruit
Extract, Garcinia Mangostana Fruit Extract, Withania Somnifera Root
Extract, Maltodextrin, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract,
Moringa Oleifera Leaf Extract, Vetiveria Zizanoides Root Extract,
Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower/Leaf/Stem Extract, Elettaria
Cardamomum Seed Extract, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Rubus Idaeus
(Raspberry) Fruit Extract, Cananga Odorata Flower Extract, Citrus
Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Cucumis Melo
Cantalupensis Fruit Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract,
Cupressus Sempervirens Leaf Oil, Fucus Vesiculosus Extract, Jasminum
Officinale (Jasmine) Flower Extract, Rose Extract, Rosmarinus
Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Triethyl Citrate, Salvia
Officinalis (Sage) Leaf Extract, Santalum Album (Sandalwood) Wood
Extract, Fragrance, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Phenoxyethanol,
Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin.
Nieźle, prawda?
To teraz pora na konkrety i na początek jedyna wada tego produktu - cena - 149zł za 150g. Dostępność Sephora i Douglas.
Opakowanie to piękna, ciężka butelka z pompką typu airless z błyszczącą srebrną nakrętką. Jest ładne i funkcjonalne, a do tego oddaje cenę. Ogólnie na plus, chociaż z początku trochę się przycina.
Konsystencja to takie błotko, które podczas mycia zamienia się może nie tyle w pianę co w coś przypominającego żel do mycia twarzy. Dodatkowo wzbogacona jest o delikatne drobinki peelingujące.
I w końcu to, co najważniejsze, czyli moje wrażenia już po pierwszych użyciach. Przede wszystkim cera jest bardzo dobrze oczyszczona, również z makijażu (chociaż i tak wolę wcześniej zmyć go olejkami). Do tego skóra jest nieprawdopodobnie wręcz gładka i rozświetlona. Teoretycznie taki efekt można uzyskać wieloma produktami tego typu czy maskami, ale nigdy nie udało mi się to w tak dużym stopniu.
Jestem nim zachwycona i gorąco polecam, ale tylko czarną wersję. Próbowałam też zieloną i szału nie ma. Radzę też uważać przy cerach wrażliwych. Sama używam go raczej co drugi dzień, a użyty na podrażnioną zapewnił mi masakryczne uczulenie i przesuszenie. Aczkolwiek sam mnie później z niego wyciągnął więc nie narzekam ;)
Napiszcie w komentarzach czy znacie produkty GlamGlow i co jest Waszym ideałem do oczyszczania cery :)
Ten GlamGlow to dla mnie taka marka z nieodpowiedniej półki. Spodziewałam się, że wrzucisz tu jakąś zabójczą cenę pianki (umówmy się, że maski nie zachęcają cenami do zakupu!), a tu proszę, jeszcze jakoś da się znieść, jeśli działanie ma urywać dupę. Tylko niepokoi mnie Twoje ostrzeżenie dla cer wrażliwych. Moja to taka płytko unaczyniona hrabianka, więc nie wiem, czy bym jej nie zniszczyła takim czadowym kosmetykiem (skład faktycznie niezwykły!). cieszę się, że Ci służy :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że warto zapytać w Sephorze o próbkę. Sama dostałam pierwszą w formie saszetki do zakupów, ale później dostałam też odlewkę wersji zielonej i teraz się cieszę, że nie kupiłam obu ;)
UsuńMiałam tę piankę w niebieskiej wersji i byłam bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie do mojej suchej obecnie cery ;) Muszę omijać wszelkie glinki i błotka szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńNo to niebieska wersja nawilżająca. Podobno też dobra ;)
UsuńJa niestety nie znam tych produktów, ale cena widzę, że konkretna.. :D więc narazie i tak nie pozwoliłaym sobie na nie :(
OdpowiedzUsuńPrzydało by mi się to cacko, cena powalająca ;p
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDo tej pory z GlamGlow miała okazję poznać tylko ich maskę nawilżają, która zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i zachęciła do wypróbowania kolejnych produktów. Czuję się bardzo zachęcona do wypróbowania również pianki :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze saszetkę z tą maską, ale nadal czeka na lepszy dzień ;)
UsuńAch akurat moja cera jest wrażliwa, a produkt wydaje się kuszący :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wrażliwa i podrażniona cera go nie lubi.. Ciekawie wygląda i gdyby nie to to pewnie bym się skusiła..
OdpowiedzUsuńO, na to mam zdecydowanie ochotę, tylko jeszcze nie wiem, który kolor wybrać (poza tym, że na pewno nie niebieski) :D
OdpowiedzUsuńZielony jest "taki se" więc jeśli nie nawilżający niebieski, to może właśnie ten? Proponuję najpierw próbkę ;)
UsuńHa :D Pomogłaś mi w wyborze :* Wracaj do blogowania :(:*
OdpowiedzUsuńWidziałam na Insta ;) mam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńCo do blogowania, to żyję aktualnie czymś innym i nawet instagram przeglądam dopiero przed snem, nie mówiąc już o czymś więcej ;) ale śledzę na bieżąco!