No cześć!
Śpieszę dziś z małym uzupełnieniem poprzedniego postu o moich ulubionych kosmetykach z filtrami. Zupełnie zapomniałam o jednym produkcie, który w sumie i tak zasługuje na indywidualny post więc oto jest.
A dzisiejszym bohaterem jest baza pod makijaż koreańskiej marki Etude House Baby Choux Base, którą mam w dwóch z trzech dostępnych wersji kolorystycznych - Peach i Mint.
Na początek jednak kilka oficjalnych informacji.
Ogólne założenia są takie, że cera po użyciu tej bazy będzie nawilżona, wygładzona i rozświetlona, makijaż będzie utrzymywał się dłużej, do tego kolor będzie wyrównany, a toner zastąpiony. A to wszystko z filtrem SPF33 PA++. Brzmi świetnie! Dodatkowo do wyboru są 3 warianty kolorystyczne, przeznaczone do różnych typów i problemów cery.
To teraz kilka słów ode mnie, a na początek kwestie techniczne. Bazy dostępne są wyłącznie w sieci, głównie na ebay w cenie około 10 - 12$, ale można je również spotkać na Allegro w cenie 50zł za 35g produktu.
Tubka i aplikator są bardzo praktyczne i wygodne, a do tego cieszą oko. Z opakowania natomiast można się dowiedzieć w sumie tylko tyle, że baza ważna jest 12 miesięcy od otwarcia oraz że opakowanie podlega recyklingowi ;) Dla producenta plus za zafoliowanie produktu, dzięki czemu wiemy, że nikt nam w niej nie grzebał*.
No to teraz kilka słów o samej bazie.
To, co przede wszystkim mnie w niej zainteresowało, to kolor, krycie i realna szansa na wyrównanie kolorytu cery - wszystko na podstawie próbki. W rzeczywistości bazy mają sporą ilość białego pigmentu, dzięki czemu po nałożeniu na skórę zauważalnie działają i koloryt rzeczywiście jest wyrównany, zaczerwienienia zmniejszone, a ewentualne przebarwienia delikatnie rozjaśnione.
Na co dzień najczęściej używam wersji brzoskwiniowej, a po zieloną sięgam gdy moje zaczerwienienia są bardziej widoczne, ale z obu baz jestem równie zadowolona. Warto jednak zwrócić uwagę, że ich kolor jest bardzo jasny, przez co nie tylko wyrównują cerę, ale też delikatnie ją rozjaśniają, więc nie wiem, czy nie będzie z nimi problemu przy śniadych karnacjach lub latem.
W kwestii pozostałych obietnic raczej nie mam wyrobionej opinii. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, chociaż niwelują ewentualne ściągnięcie skóry. Niestety nie zwróciły też mojej uwagi na szczególne przedłużenie trwałości makijażu, ale na pewno go nie skracają. Natomiast wygładzenie rzeczywiście jest, a do tego delikatne krycie, więc na wierzch wystarczy lżejszy podkład, albo niejednokrotnie można zrezygnować z korektora. Jednak największy plus dostają za wysoki filtr.
Sama na te bazy trafiłam przez przypadek, ale jestem bardzo zadowolona, że kupiłam pełne opakowanie. Brzoskwiniowa wersja jest dla mnie idealna na co dzień. Lekko wyrównuje kolor, delikatnie kryje i rozświetla, a do tego ma sensowny filtr, więc nie muszę się przejmować co nakładam na wierzch.
Gorąco ją Wam polecam i przy okazji może podzielę się kilkoma próbkami. Jest ktoś zainteresowany wypróbowaniem jednej z tych baz? Dajcie znać w komentarzach :) Napiszcie też co myślicie o tego typu produktach pod kątem codziennego stosowania.
* Przy okazji przypomniał mi się koszmar z Natury! Przy kasie stał stand z maskarami nowej, taniej marki, która tam chyba powoli wchodzi. I pomysłowe panie znalazły fantastyczny sposób na klientki, które bez wątpienia otwierały tusze, żeby zobaczyć szczoteczkę. Rozwiązaniem okazało się otwarcie każdego rodzaju tuszu i wystawienie ich szczoteczek w pierwszym rzędzie. Wielki plus za pomysłowość, szkoda tylko, że nikt tych szczoteczek z tuszu nie wyczyścił i UWAGA! otwarte tusze leżały obok, zaklejone taśmą klejącą. Jest ktoś, kto wierzy, że nie spróbują ich potem sprzedać? ...
Kosmetyki z tej firmy są mi całkowicie obce. Obecnie używam bazę z AA.
OdpowiedzUsuń:*
Zaciekawiłaś mnie tymi bazami :)
OdpowiedzUsuńNie znam ale chętnie bym wypróbowała;) rzadko używam bazy ;)
OdpowiedzUsuńJa również, ale ta ma świetny filtr, a do tego moja cera czasami jest dość czerwona, więc wolę użyć takiej bazy niż korektora czy drugiej warstwy podkładu ;)
UsuńZdecydowanie skusiłabym się na brzoskwiniową bazę :)
OdpowiedzUsuńCo do drogerii Natura, to hit! Brawo za pomysłowość, szkoda, że realizacja pomysłu wyszła tak marnie, naprawdę już mi szkoda osoby, która nieświadomie zakupi taki wytaśmowany tusz, z zasuszonym produktem na szczoteczce....
Mniejsza o zasuszony tusz, pomyśl co jeszcze się tam zgromadzi przez te kilka tygodni. Kurz będzie jednym z mniejszych problemów ;) fuuuj ;)
UsuńPierwszy raz widzę, wyglądają interesując. :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie są interesujące :) Ciekawe czy tą zieloną można byłoby nakładać tak punktowo.. :D
OdpowiedzUsuńMozna punktowo i sprawdza sie calkiem nieźle :)
Usuńpierwszy raz widzę, ale są ciekawe, sama mam takie bazy z innej firmy i je lubię ;)
OdpowiedzUsuńCikawie wyglądają, może wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://edsheeranpl.blogspot.com/
Nie znam tej marki, nigdy o niej wcześniej nie słyszałam. Ale już mnie urzekły te bazy opakowaniami :) takie, urocze! Podoba mi się również to, że są w różnych odcieniach, dostosowanych do rodzaju cery. Super. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOczywiście nie znam...
OdpowiedzUsuńUrocze mają opakowania.
OdpowiedzUsuńbardzo ładne przyciągające oko opakowania, (baz nigdy nie stosowałam, no chyba że pod cienie). W codzienym użyciu bałaybym sie zapchania...
OdpowiedzUsuńFajne produkty. Przyznam, że nigdy nie miałam azjatyckich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Nature - szkoda gadać. Takie akcje potrafią tam odchodzić...;/ Czasami mam wątpliwości czy niektóre z nich same nie paćkają się w pełnowartościowych produktach...
niestety nie znam tych produktów, ale chętnie bym je wypróbowała, szukam właśnie czegoś z wysokim filtrem:)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo fajnie, podoba mi się że delikatnie rozjaśniają/ rozświetlają skórę. Do tego bardzo urocze opakowanie! Ja bazy stosuje codziennie pod makijaż, jednak sięgam zawsze po takie które "minimalizują " widoczność porów i delikatnie wygładzają.
OdpowiedzUsuńnie uzywam bazy:)
OdpowiedzUsuńNie uzywam bazy pod makijaż, jak do tej pory nie była mi potrzebna. Za to baza pod cienie to u mnie punkt obowiązkowy :)
OdpowiedzUsuńciekawią mnie te bazy ;)
OdpowiedzUsuńja mam dwie - jedną cashmere drugą rimmel lasting finish ;)
Ciekawe kosmetyki, niestety moja skóra nie lubi się z takimi bazami.
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu produktów, opakowanie jednak przyciąga uwagę. :)
OdpowiedzUsuńNie używam baz pod makijaż ;D a co do tych tuszów to ohyda ;D
OdpowiedzUsuńW drogeriach mają różne pomysły, standardem niestety jest, że ekspedientka sama otwiera nowe produkty przy klientkach, aby coś im pokazać.... Nie używam bazy, ale nawet mnie ta zielona zaciekawiła, ostatnio strasznie się czerwienię...
OdpowiedzUsuńWydają się całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńja stosuję bazę codziennie tzn od pon do piątku jak mam zajęcia. makijaż jest dla mnie i musi mi się trzymać cały dzień, a nie 5 godzin,a później będę się martwić jak wyglądam
OdpowiedzUsuńja mam tylko jedną baze miniaturkę z hourglass i używam jej od wielkiego dzwonu jakoś na co dzień nie chce mi się jej nakładać :)
OdpowiedzUsuńNigdy nawet nie widziałam kosmetyków tej firmy, ale trzeba przyznać, że opakowania mają urocze. :) Takie cukierkowe :P Dla mnie najfajniejsza jest ta zielona bo bardzo nie lubie gdy przed podkład przebijaja mi jakieś zaczerwienienia. :/
OdpowiedzUsuńObserwuje
http://cherryskyblogg.blogspot.com/
Baza wygląda bardzo fajnie,samo opakowanie mnie zachęca,jest urocze :)
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji w Naturze,to masakra...masakra z maskarą :D
Nie stosuję baz pod makijaż, ale te wyglądają naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie ,ale mam chęć go wypróbować ,fajny post :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwowania Mój blog
Skusiłabym się na brzoskwiniową wersję, lubię i często korzystam z baz pod makijaż.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą bazą. Wygląda uroczo! :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam bazę ze Smashboxa! Ciekawie tu u Ciebie, więc zostanę na dłużej i obserwuję! Buziak na miły weekend :*
OdpowiedzUsuńja bazę robię sobie sama;D
OdpowiedzUsuńOpakowanie wygląda uroczo. A kolory i zastosowanie przypominają mi mineralne korektory i primery.
OdpowiedzUsuńMuszę kupić zieloną wersję, bo nawet nie wiedziałam, że takowa istnieje :)
OdpowiedzUsuńA w kwestii pomysłowości pań, to mam nadzieję, że się opamiętają.