niedziela, 17 lipca 2016

M brush

No cześć!

Biorąc pod uwagę, jak bardzo kocham pędzle do makijażu i ile ich w sumie mam, to ciężko uwierzyć, że na blogu pojawiają się tak rzadko. Pora to zmienić, zwłaszcza, że większość z nich bardzo chciałabym Wam polecić. 
Dziś jednak pora na kilka słów o moich wszystkich 4 pędzlach M Brush by Maxineczka, z których o dwóch wspomniałam już w tym poście z odkryciami / ulubieńcami przełomu roku.


Do mojej kolekcji już w dniu premiery zakupiłam pędzle 02, 05 i 06. Największy - 01 był fantastycznym prezentem świąteczno / urodzinowo / dziękującym.  
Ta 4 jest dla mnie kompletem. Pozostałe już mnie (na szczęście dla konta oszczędnościowego) nie interesują ;)


M brush wykonane są ręcznie w Japonii, głównie z naturalnego, nieprzycinanego włosia. Do tego dochodzi pozłacana skuwka i czarny lakierowany trzonek i już przy pierwszym rzucie oka wiemy, za co zapłaciliśmy. A zapłacimy za nie nie mało, ale o tym czy warto napiszę zaraz, bo już teraz mogę zdradzić, że zależy to od modelu. 


Moją opinię na ich temat zacznę jednak od tego, co łączy całą kolekcję. Przede wszystkim wszystkie cieszą oko, również opakowaniem - przychodzą zapakowane w czarne tuby z złotymi tłoczeniami. Jednak to, co uważam za ich największy plus to nieprawdopodobnie miękkie i delikatne włosie. Mam wiele pędzli z włosia naturalnego i syntetycznego, ale żaden z nich nie jest równie przyjemny w dotyku jak te. Porównać je mogę jedynie z jajeczkiem Blush Brush od RT lub SS2 marki GlamBrush
Wszystkim też zdarzyło się stracić pojedyncze włoski, ale nie uważam tego za wadę. Minus natomiast dostają za wycierające się złote napisy na rączkach. 5 straciła daszek, a u 01 znika M. Szkoda, bo używam ich dopiero od miesiąca. Wszystkim też nieznacznie zabarwiło się włosie, ale teraz wygląda po prostu naturalniej.
A teraz poszczególne modele, w kolejności od ulubionego do meh ;)


01 - 179,90zł
Największy pędzel z kolekcji, głównie do pudru, równie dobrze się sprawdzi do brązera. Sama używam go wyłącznie do pudrów i nie mogę się nadziwić, jak łatwo przestawiłam się z ogromnego Powder brush RT, na coś tak małego, a jednak w ogóle nie tęsknię za większymi pędzlami. Głównie ze względu na jego miękkość ofc ;) Co więcej mogę o nim powiedzieć? Pędzel fantastycznie sprawdza się zarówno do wciskania jak i rozcierania pudru na całej twarzy, łącznie z trudno dostępnymi miejscami, na przykład pod oczami, czy przy nosie. Efekt jaki pozwala uzyskać jest bardzo naturalny, ale to też w dużej mierze zasługa pudrów, więc po prostu Gorąco go polecam! 


02 - 139,90zł
Jak ja mogłam się bez niego malować / żyć do tej pory? Uwielbiam! Idealny pędzel do konturowania. Cudownie rozciera, nie nabiera za dużo produktu, idealnie wpasowuje się pod kości policzkowe, ale nie sprawia też problemów przy większych obszarach, jak czoło, czy mniejszych jak nos. Byłby moim numerem jeden gdyby nie rozmiar i sentyment do poprzednika ;)


05 - 74,90zł
W jego przypadku mam mieszane uczucia. Z jednej strony sięgam po niego codziennie, a gdy jest w praniu i złapię za bardzo podobną Zoevę 228, to wiem, że z nim było lepiej, ale czy aż 2 razy w polskich złotówkach lepiej? Nie sądzę ;) Z jednej strony pędzel nieźle rozciera głównie zewnętrzne granice makijażu oka, ale z drugiej przez swoją delikatność robi to wolniej i słabiej niż Zoeva. Na jego korzyść przemawia wyłącznie delikatność. Moim zdaniem lepiej kupić dwa pędzle do oczu Zoevy niż ten jeden, ale cieszę się, że go mam i używam go praktycznie codziennie. 


06 - 69,90zł
W moim prywatnym rankingu czarna owca kolekcji. Z jednej strony założenie było świetne i teoretycznie wszystko powinno się udać, jednak ten kształt + bardzo delikatne włosie, nie sprawdzają się najlepiej. Oczywiście u mnie! Pędzel jest na tyle delikatny, a długość włosia podobna, że w efekcie muszę się sporo namęczyć, żeby najpierw nabrać odpowiednio dużą ilość cienia, później przenieść go równomiernie na powiekę, a na koniec w ogóle go rozetrzeć. W tym przypadku zdecydowanie wolę klasyczny 227 od Zoeva. Jest mniej delikatny i bardziej puszysty, dzięki czemu sprawdza się o wiele lepiej - lepiej rozciera, robi to szybciej i nigdy nie zdarzyły nam się plamy - if you know what I mean.

Uff! No to tyle! Ciekawe, czy komuś udało się przeczytać całość ;) Dla bardziej leniwych dorzucam ogólne polecam, chociaż głównie modele do twarzy. 

Skusiłyście się na któryś z tych pędzli? Jak sprawdzają się u Was?  

7 komentarzy:

  1. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą marką pędzli :) wyglądają dość ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej podoba mi się 02, ale na razie szkoda mi kasy :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam żadnego i żadnego nie kupię xD strasznie drogie, wolę syntetyczne i polskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Która polska marka produkuje swoje własne pędzle, które są syntetyczne? Napisz więcej, bo z chęcią dowiem się więcej.

      Usuń
  4. Nie skusiłam się na te pędzle, choć prezentują się pięknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam cały set i jestem z niego zadowolona (nie żałuję zakupu), choć rozkładając na czynniki pierwsze, to 01 nie jest moim faworytem ;) szalenie lubię 05 i 06.
    Tak naprawdę dla porównania nie stawiałabym pędzli z Zoevy, bo raz, że to nie jest rodzaj włosia od jakości po sposób przycinania/układania. A diabeł tkwi w szczegółach :) Ja czekam na powiększenie kolekcji, bo wiem, że takowa jest w planach. W międzyczasie szykuję się do zakupów z Hakuhodo, chcę przekonać się na własnej skórze ile jest podobieństwa. Korcą mnie jeszcze dwa modele z MAC, które są bliźniaczo podobne w kwestii zastosowanych kształtów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzą mi się te pędzle ale na chwile obecną cena dla Mnie zaporowa , nie mniej jednak przyjemnie oglądać je przynajmniej na blogach :)Mam nadzieje że kiedyś znajdą się w mojej kolekcji :
    klik

    OdpowiedzUsuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)