Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clarisonic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clarisonic. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 stycznia 2016

The best of 2015

No cześć!

Jak zawsze już witam po sporej przerwie ;) czy tym razem będzie inaczej? Nie wiem, ale próbuję ;) 
W zeszłym roku w moim życiu kosmetycznym nie działo się zbyt wiele, a nie chciałam pisać na siłę. Teraz wiele się zmieniło i po prostu nie mogę się doczekać, aż pokażę Wam kilka niesamowitych produktów! Póki co jednak zamknięcie i podsumowanie zeszłego roku. Jednak tak, jak wspomniałam - dużo się nie działo, a większość produktów używałam już w 2014. Mimo to zapraszam! 


Absolutny zapach roku. Mimo, że Pampelunę od Guerlain lubię jakby bardziej, to i tak zeszły rok należał do tego zapachu. Wersja wyłącznie podstawowa! 


Pielęgnacja ciała też na szybko. Bardzo się polubiłam z balsamem Evree, jednak gdy moja skóra była naprawę przesuszona radę dał tylko ten z The Body Shop, dlatego też musiał znaleźć się w the best of 2015. Uwielbiam za konsystencję, zapach, ale przede wszystkim świetne nawilżenie i niezbyt szybki wchłanianie, dzięki czemu długo się utrzymuje na skórze, a ja to lubię.


W pielęgnacji twarzy też praktycznie bez zmian. Każdy z tych produktów zdarzyło mi się na chwilę odstawić i za każdym moja skóra bardzo tęskniła. No to konkrety:
Dwufazowy olejek do demakijażu od Garnier - nic nie radzi sobie lepiej z demakijażem moich oczu. Obecnie dostępny tylko w Super Pharm i oby tak zostało!
Płyn bakteriostatyczny od Pharmaceris - jeden z 3 produktów do codziennej pielęgnacji, który utrzymuje moją cerę w ryzach i zapobiega niedoskonałością i przetłuszczaniu. Kolejne to:
Effaclar Duo w nowej wersji równie skuteczny i idealny pod makijaż, z resztą podobnie jak filtry do twarzy tej marki <3
Avene Cleanance Exper to natomiast mój hit na noc. Latem solo, jesienią i zimą z serum nawilżającym.
Natomiast krem pod oczy z Estee Lauder to absolutny numer jeden i kropka. Nigdy więcej żadnych zmian, chociaż Bobbi Brown kusi ;) Podobnie jak Mia 2, zwłaszcza ze szczoteczką Deep Pore. 3 dni bez niej i moja skóra wygląda dużo gorzej.


W pielęgnacji włosów również bez zmian. Na co dzień używałam szamponu w kostce Ma Provence albo męczyłam się z innymi i kombinowałam z odżywkami. Powoli zaczynam szukać go w Polsce, bo zapasy się kończą, a latem moje włosy nie tolerują niczego innego...
Do tego wielowymiarowy blond zapewnił mi rozjaśniacz z Loreal, a od czasu do czasu ratował Batiste, tym razem w wersji blond, żeby zakryć odrosty. 


Teraz to, co lubię najbardziej, czyli kolorówka, chociaż w 2015 obeszło się bez większych odkryć. W makijażu twarzy niezmiennie, prawie codziennie na mojej cerze można było znaleźć podkład Shiseido lub bareMinerals z pudrem MAC lub Kryolan (lub innym MAC lub Inglot, stąd brak na zdjęciu), do tego brązery z Inglot, korektor Estee Lauder Double Wear lub MAC Pro Longwear, gdy ten pierwszy zaczął się kończyć. Muszę jeszcze tylko dodać, że Shiseido jest moim absolutnym ideałem za niesamowitą trwałość, piękny kolor i filtr, natomiast minerałów używałam gdy wychodziłam na maksymalnie 8h lub nie wychodziłam prawie w ogóle. 


W makijażu oczu powrót do maskary Bourjois po kilku rozczarowaniach z suchymi lub niedostępnymi produktami Misslyn. Dalej niezmiennie idealny PaintPot z MAC - matowe ColorTattoo utrzymują się u mnie lepiej, ale MAC wygrywa przez delikatniejszą formułę i przyjemniejszą aplikację. Do tego doskonała cielista kredka również z MAC - pierwsza która utrzymuje się co najmniej 8h na linii wodnej i ma dobrą pigmentację. Więcej nie potrzebuję! Natomiast jeśli chciałam więcej, czyli kolor, to koniecznie z kredkami Zoeva. Uwielbiam! I żałuję, że nie mają więcej kolorów. Moje hity to czerń, czerwień Opulence i cudowny brąz z drobinkami Rock 'n' Roll Bride. W kwestii brwi poszłam natomiast na łatwiznę z niestety niedostępnym w Polsce produktem Catrice, czyli kolorowym woskiem w sztyfcie, dzięki któremu po kilku ruchach i szczoteczce moje brwi wyglądały świetnie i naturalnie. 


Palet do oczu przerobiłam niesamowicie wiele, jednak do tego zestawienia bez zastanowienia wybrałam Naked 3 - gdy nie wiem jak się pomalować, lub potrzebuję pewniaka to zawsze sięgam po nią. Do tego Zoeva i najlepsza moim zdaniem paleta Smoky do wszelkich mocniejszych makijaży. Aczkolwiek muszę wspomnieć, że w tym roku już mam kilku nowych faworytów. 


Rok 2015 to zdecydowanie rok sztucznych rzęs. Moje ulubione to klasyczne Demi Wispies oraz połówki od Ardell, jednak na szczególne wyróżnienie zasługują te ze zdjęcia. Rzęsy za około 2$ zamówione na ebay, które są doskonałe. Delikatne, naturalne, świetnie wyglądają i są bardzo wygodne w noszeniu. No i 2$!!
Wspomnę jeszcze, że mocno cieszyły mnie też połówki Katosu, ale tylko przez 3 użycia. Przed czwartym odszedł im pasek :/


W zeszłym roku było tylko kilka dni, w których nie miałam na sobie szminki. Niezmiernie pokochałam makijaż ust, zwłaszcza oryginalne i matowe kolory. Marka po którą sięgałam najczęściej to zdecydowanie Golden Rose. Fantastyczne, tanie pomadki w pięknych kolorach, które utrzymują się bardzo długo i nie krzywdzą moich ust. Do tego ciągle ulubiona MAC od Rihanna oraz totalny hit 2015 czyli kolor Stone jako jedyna otwarta na zdjęciu. 


W kwestii pędzli rok 2015 należał w 95% do Zoevy. Uwielbiam, polecam i tyle ;)
Dodatkowo nie rozstawałam się z Beauty Blenderem, po kilku próbach wyłącznie oryginalnym. Koniecznie w wersji czarnej. A w dni, gdy nie chciało mi się moczyć jajeczka (toaletka znajduje się na innym piętrze niż łazienka) sięgałam po pędzle duo fiber z ebay. Mniejszy, z rzadszym włosiem za około 2$ lub ten ze zdjęcia za około 6$. Nadal zachwyca mnie efekt jaki pozwala osiągnąć i przede wszystkim łatwość z jaką się go używa. 

I to tyle! 
Teraz chętnie pooglądam Wasze hity 2015, zatem możecie zostawiać linki w komentarzach. Oczywiście sama też znajdę ;) 
Miłego dnia!

wtorek, 20 stycznia 2015

Ulubione gadżety 2014

Dziś ostatnia już część ulubieńców roku 2014 i ostatnie produkty, które absolutnie musiałam Wam pokazać, a są nimi ogólnie pojmowane gadżety bardziej i mniej kosmetyczne.
Zapraszam i obiecuję, że będzie krótko ;)


W podsumowaniu zeszłego roku po prostu nie mogło zabraknąć pędzli Zoeva. Uwielbiam je! są to moje najlepsze i najładniejsze pędzle, które pozwalają osiągnąć cudowny efekt przy niskim nakładzie pracy.
Mój pierwszy zestaw dostałam w okolicach kwietnia zeszłego roku i totalnie przepadłam. Zawsze wiedziałam, że dobre pędzle dają więcej niż dobry kosmetyk, ale wcześniej skupiałam się na pędzlach do twarzy, dlatego też Zoeva najwięcej wniosła w mój makijaż oka. Po zestawie dołączyło jeszcze kilka pojedynczych sztuk i ze wszystkich jestem równie bardzo zadowolona.
Drugim odkryciem były jajeczka. Po dłuuugim braku zainteresowania zdecydowałam się na Ebelin i po jakimś czasie w pełni go doceniłam. Później był oryginalny Beauty Blender i gąbeczka RT, a ostatnio, spod choinki dołączyły zielone miniaturki. Wszystkie cenię za przedłużenie trwałości makijażu, łatwą pracę oraz przede wszystkim bardzo naturalny efekt nawet przy ciężkich podkładach.

i to na tyle z krótko ;)


Kolejne produkty, które miały największy wpływ na ułatwienie mojego makijażu to wysokie lusterko z Ikea, z którego korzystam na toaletce, oraz otwierane lusterko Zoeva, które towarzyszyło mi na każdym wyjeździe, również przez pół roku we Francji. Po prostu niezbędniki o świetnej jakości i przyjemnej cenie.


Dalej absolutne hity w temacie włosowym. Szczotkę TT używam od dawna, ale moim zdecydowanym faworytem jest jej wersja kompaktowa, którą dostałam dopiero w zeszłym roku. Lubię ją za to, jak rozczesuje włosy oraz większą wygodę i mobilność, niż w przypadku wersji podstawowej. Kolejny typowy gadżet to gumki InvisiBobble. U mnie relacja typu love / hate - z jednej strony żadna gumka nie trzyma włosów tak dobrze i tak długo, z drugiej żadna nie wbija się w nie tak mocno i nie sprawia takich problemów przy ściąganiu. Ostatnim produktem, który szczególnie przypadł mi do gustu w zeszłym roku są termoloki marki Remington. Szybkie, łatwe w użyciu i bezpieczne dla włosów, a efekt zakręcenia jest długotrwały. <3


A teraz prawdziwy szał, czyli psioniczna* moc oczyszczania - twarzy z Mia 2 od Clarisonic oraz zębów z Sonicare od Phillips. Pewnie tylko ja byłam przekonana, że jej producentem jest Sony? ;) W obu przypadkach zero podrażnienia i fantastyczne oczyszczenie oraz duża, bardzo duża wygoda :) 


I na koniec dwóch takich niepozornych, czyli podstawowy, najtańszy ręczniczek z Ikea, którego używam do oczyszczania cery olejami oraz rano przy makijażu do strzepywania pędzli, wycierania dłoni i wszystkiego co akurat przyjdzie mi do głowy. Oraz gąbka do masażu, najlepiej popularna Syrena, która sprawdza się u mnie o wiele lepiej niż jakikolwiek peeling, o rękawicy Kesa nie wspominając ;)

I tak oto nadszedł długo wyczekiwany koniec! ;) wiem, że było tego dużo, ale nie chciałam ograniczać się do 5 produktów, tylko pokazać Wam wszystkie, które zrobiły na mnie największe wrażenie, bo innej okazji może już nie być.
W ten oto sposób mogę zakończyć zeszły rok i zająć się nowymi postami :) a jest o czym pisać! Zatem napiszcie w komentarzach, czy miałyście któryś z tych produktów, a ja zabieram się do kolejnego, już zwyczajnego postu ;)