Obiecuję, że to już koniec zakupów (w najbliższym czasie ;)). Póki co pochwalę się Wam jakie cuda zmówiłam tym razem. Same perełki ;)
Wszystkie cudeńka |
Zakupy ponownie zrobiłam w sklepie cocolita.pl. Odkryłam ten sklep dopiero niedawno i jestem zachwycona, bo mają fantastyczny asortyment! Kosmetyki Sleek, theBalm, Revlon, e.l.f, to tylko początek, ale też główne powody, dla których ostatnio ich często odwiedzam ;) odwiedzałam, bo teraz przerwa.
Przy okazji gorąco polecam Wam zakupy w tej drogerii. Przejrzysta strona, łatwe i jasne kupowanie, bardzo miły kontakt a do tego szybka przesyłka - love. Jeśli jesteście zainteresowane, to mam kupon zniżkowy na 10zł na kolejne zakupy i rabat 5%, którymi chętnie się podzielę :)
Główny sprawca zamieszania |
Zaczęło się od rozświetlacza. Odkąd nauczyłam się używać bronzerów, równie często sięgam po rozświetlacz. Mój dotychczasowy jest spiekany i trudny w obsłudze. Padło więc na potencjalny ideał, czyli markę theBalm i chyba już kultowy Mary-Lou Manizer. Pierwsze wrażenia? Widać na zdjęciu ;)
W rzeczywistości są równie piękne co na zdjęciach |
W przypadku paletek Sleek bardzo zaskoczyłam samą siebie. Wzdychałam do zapowiedzi Vintage Romance, ale z czasem stwierdziłam, że te kolory owszem są piękne, ale raczej nie znajdą zastosowania w moim codziennym makijażu. Dlatego chociaż cały czas uważałam, że są śliczne, to zamówiłam ją dopiero teraz, przy okazji. Odwrotnie było z Garden of Eden. Na początku nie interesowała mnie w ogóle. Zielenie? phi, nie moje. Z czasem doszłam do etapu muszę mieć i mam obie, z czego już teraz jestem bardzo zadowolona :)
Kilka nieplanowanych pozycji, z których jestem bardzo zadowolona |
Przy okazji do koszyka wpadły mazidła do ust 050 Precious od Revlon i 219 Plush Plum od Loreal, z których po pierwszych testach jestem zadowolona. Ponieważ mój korektor pod oczy jest w słoiczkowy - gęsty i tępy, to postanowiłam spróbować takiego z pędzelkiem. Wybór padł na Sleek. Zaryzykowałam też i zamówiłam sztuczne rzęsy. Kiedyś, dawno temu, miałam kępki kupione w małej drogerii i to była totalna porażka. Tym razem zamówiłam popularne Ardell i na próbę jedną parę od e.l.f.. Dziś nosiłam te drugie i nawet mnie do siebie przekonały.
Na zdjęciach brakuje podkładu od MaxFactor, ale powoli zabieram się do osobnego posta o nim, więc wtedy nadrobię.
To jeszcze szybkie zdjęcia z szybkiego makijażu. Na oczach oczywiście Garden of eden, a rzęsy to e.l.f..
Kiedyś na pewno nauczę się robić sobie zdjęcia lustrzanką, ale rzęsy widać :) |
W gratisie dostałam sypki cień do powiek Sleek, w kolorze czarnym. W czasie transportu rozsypał się wewnątrz opakowania i po otwarciu...! Wyobraźnie sobie bardzo drobno zmieloną czerń z palet Sleek. Tą bardzo dobrze napigmentowaną czerń, która nagle jest na całych dłoniach i wokół nich. Po sprzątaniu boję się go otworzyć ponownie ;)
Ehh Odkąd piszę tego bloga inaczej (realnie)
patrzę na ilość kosmetyków, które wpadają do koszyka i kosmetyczki.
Sporo tego, ale teraz chyba mogę powiedzieć, że mam wszystko z mojej listy. Zostało kilka pozycji, ale drobnych, przy okazji ;)
Obie paletki są piękne <3
OdpowiedzUsuńOj są ;) Testowanie to sama przyjemność ;)
UsuńJak zobaczyłam Vintage Romance po raz pierwszy, to zakochałam się w niej na zabój i od razu zamówiłam, d kompletu z różem. Paletka Garden of Eden najpierw mnie zachwyciła, ale po przeanalizowaniu kolorów stwierdziłam, że odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńZ dziennych paletek polecam Barry M- Natural Glow :) Marzy mi się jakiekolwiek smarowidło z The Balm. Czekam na szerszą recenzję rozświetlacza:-)
Z Garden of Eden spodobał mi się górny ("fioletowy") rząd i rzeczywiście jest idealny. Do tego świetnie pasuje do mojego ulubionego MAC Stormy Pink. Zielenie tylko na dolną powiekę ;)
UsuńSłyszałam, że Natural Glow jest słabo napigmentowana, dlatego odpuściłam. A z theBalm chciałabym jeszcze bronzer, ale na szczęście nie było, więc najpierw wykończę W7 ;)
orientuje sie pani może o co chodzi z ta listą życzeń na stronie cocolita.pl?? :P
OdpowiedzUsuń