środa, 22 stycznia 2014

O kremie BB Nude Magique od L'oreal

Jak już wspomniałam na Instagramie dziś recenzja jednego z drogeryjnych kremów BB, tym razem od L'oreal. Pełna nazwa to Nude Magique BB cream blemish balm 5 in 1, a dalej więcej tekstu, po niemiecku, więc odpuszczam ;) Mój kolor jest przeznaczony dla heller typów, czyli jasnych, ale z tego co pamiętam jest to środkowy kolor - jest jeszcze wersja dla bardzo jasnych i ciemniejszych cer. 

Zdjęcie z cocolita.pl, bo mój już tak ładnie nie wygląda ;)
Gdzie i za ile
Mój egzemplarz kupiłam krótko po premierze w Niemczech w cenie ok. 12 euro za 30ml, ale dostępny jest też w Polsce za pośrednictwem internetu, na przykład na stronie cocolita.pl, a jego cena w tym miejscu to 34zł, więc korzystniej niż u zachodnich sąsiadów. 

Moim zdaniem
Nie lubię czytać o opakowaniach kosmetyków, gdy te są standardowe. Dlatego teraz tylko zdjęcia i którko na plus mała szczupła tubka z dzióbkiem (przez producenta zwanym precyzyjnym aplikatorem), która zajmuje mało miejsca w kosmetyczce do torebki i ładnie się w niej układa.  

Mój egzemplarz mocno sfatygowany
 
Jak już wspomniałam noszę go w torebce i opakowanie wygląda trochę gorzej niż na zdjęciach reklamowych, ale nadal nic mu nie mogę zarzucić ;) Używam go w dni, gdy śpię poza domem, a rano trzeba jakoś wyglądać.

Krem to typowy drogeryjny BB czyli właściwie krem tonujący z delikatnym pigmentem. Jego postać to biały rzadki krem (coś jak mleczko do demakijażu, chociaż jeszcze rzadsze) z drobnymi granulkami pigmentu, które przypominają piasek. I trochę tak się zachowują przy aplikacji palcami. W przypadku wrażliwej lub podrażnionej cery nie polecam go tak aplikować, ponieważ czuć nieprzyjemne drapanie, jak podczas mocnego peelingu. Przy normalnej cerze, albo podczas aplikacji pędzlem, problemu nie ma. 

Na ostatnim zdjęciu połowa została roztarta, ale krem ładnie się dopasował i niewiele widać

Taka ilość jak na zdjęciu powyżej wystarcza na około pół twarzy więc wydajność na plus. Konsystencja jest rzadka i lekko spływa po nałożeniu na rękę. Po lekkim roztarciu ładnie stapia się z cerą i delikatnie dopasowuje się do jej odcienia. Kolor moim zdaniem wchodzi w odcienie beżu. Moja cera ma żółte tony, ale też dobrze z nim współgra.

Krycie jest delikatne i nawet kilkoma warstwami nie uzyskamy mocnego. Po nałożeniu ładnie stapia się ze skórą i daje naturalne rozświetlone wykończenie. Nie ma tu matu, ani drobinek, tylko takie zdrowe glow ;) Jest lekki i delikatny i w ogóle nie czuć go na twarzy.

Widać drobinki z kolorem

Co jeszcze? Moja cera jest mieszana (w różnych kierunkach w zależności od pór roku czy kaprysu), ale nie przepada za dużym nawilżeniem i takimi kosmetykami. Ten krem utrzymuje się na niej do 2 godzin w bardzo dobrym stanie, a potem zaczyna lekko błyszczeć w strefie T. Po kolejnych kilku godzinach odrobinę traci na intensywności. Z pewnością lepiej sprawdziłby się na cerach suchych i normalnych.

Z racji tego, że na opakowaniu mamy znaczek BB to teoretycznie można od niego oczekiwać więcej. No a tu jest różnie. Z jednej strony wielki plus za brak jakiegokolwiek wysuszenia czy podkreślenia suchych skórek. Myślę, że można nawet powiedzieć, że nieznacznie nawilża. Z drugiej strony wielki minus za brak ochrony anty UV* (a jak jednak jest to niewielka). Nie ma podanego filtra, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Jak to krem BB bez filtra? A no jednak można. Szkoda, że od Loreal i w tej cenie. 
*W niektórych źródłach, w tym na opakowaniu, można wyczytać, że ta ochrona jest, ale jaka? Tej informacji nie ma. Doszukałam się, że jest to SPF 12, ale ze względu na spore ukrycie tej informacji trochę w nią wątpię.

To jeszcze trochę postraszę, w mniejszym rozmiarze na wszelki wypadek ;) Po lewej mam na twarzy tylko krem i trochę korektora, po prawej dołożony Nude Magique BB krem. Różnica niewielka, ale kolor jest ładnie wyrównany, drobne niedoskonałości zakryte, jest delikatne rozświetlenie i zdrowy odcień.
 
Po lewej sam korektor, po prawej z Loreal Nude Magique BB cream, dla tych co bać się lubią zdjęcia można powiększyć ;)

To jeszcze cały domowy makijaż. Niestety przy dzisiejszym świetle nie udało mi się wiele pokazać.
Zdjęcia twarzy robione są kamerą z laptopa, ponieważ jeszcze nie umiem zrobić sensownych zdjęć lustrzanką. Zwłaszcza bez statywu.

Efekt końcowy

Muszę przyznać, że kuszą mnie nowsze propozycje z tej serii, a mianowicie kremy CC. Loreal stworzył ten krem w 3 nowych wersjach: zielona (przeciw zaczerwienieniom), fioletowa (dla zszarzałej cery) i żółta (dla cery zmęczonej), a także róż w kremie / żelu, który dopasowuje się do odcienia cery. Przypomina silikonową bazę z ładnym różowym odcieniem.


Zdjęcie ze strony producenta klik

Po dłuższej znajomości z tym kremem chyba się jednak na nie nie skuszę, ze względu na słabą trwałość na mojej twarzy, a wydają się niewiele różnić od poprzednika. Chyba, że wzorując się na Garnier powstanie wersja do cery tłustej i mieszanej. Wtedy przynajmniej dwa są moje ;) Zupełnie inaczej ma się sprawa z różem i pewnie kiedyś wpadnie do koszyka ;)

Zdjęcie ze strony producenta klik

Moja ocena  4
gdzie 1- porażka, 6 - hit
Próbowałyście go już? Jaki jest Wasz faworyt wśród drogeryjnych kremów BB?

To jeszcze nawiązując do Instagrama.

Nowa czekolada Wedel mleczna o smaku Creme Brulee

Kostka nadgryziona specjalnie do zdjęcia ;) Tak czy inaczej polecam wszystkim, którzy lubią karmel i jemu podobne :)

6 komentarzy:

  1. Ja go miałam i myślałam, że będzie idealny, ale do mojej cery się nie dopasował i był za ciemny po jakimś czasie. Na szczęście szybko go oddałam. Ja dałam za niego 12 $

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi się nie zdarzyło na szczęście i calkiem dobrze się spisuje, ale widzę, że ceny w Niemczech są mało korzystne.

      Usuń
  2. Ja go nie używałam. Jak na razie żaden krem BB mnie nie zachwycił, wolę podkład :)
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym znow z przyjemnością została przy takich lekkich kremach koloryzujących, ale rzadko utrzymują się dłużej.

      Usuń
  3. Bebik wygląda przyzwoicie, ale trochę przerażają mnie drobinki "piasku", ponieważ mam kruche naczynka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy moja cera "ma luz" to nawet ich nie czuję. Czasami jest jednak podrażniona i wrażliwa a wtedy rozsmarowanie go palcami jest nieprzyjemne. Chyba lepiej nie ryzykować przy delikatnych naczynkach :)

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)