poniedziałek, 20 stycznia 2014

O odkryciu w kosmetyczce - Elf Warm Bronzer

Pogoda nie rozpieszcza, ale jest coś, czym koniecznie chciałam się pochwalić, dlatego też pojawia się już drugi post w dniu dzisiejszym. Tym razem w 100% kosmetyczny :)

Bohaterem dzisiejszego posta jest produkt, który mam już od kilku ładnych miesięcy. Przed zeszłym tygodniem użyłam go tylko kilka razy, a teraz codziennie. Co się zmieniło? Nauczyłam się go używać ;) A wszystko dzięki dziewczynom na youtube. Dzięki nim w ciągu tygodnia opanowałam konturowanie i rozświetlanie oraz znalazłam zastosowanie dla kilku wcześniej rzadko wykorzystywanych kosmetyków. 

W tym poście chciałam Wam napisać o mojej nowej miłości - bronzerze od ELF - Warm Bronzer.

elf - Warm Bronzer

Gdzie i za ile
W Polsce bronzer możemy dostać tylko w sieci - na Allegro i w drogeriach internetowych. 
Jego cena to około 30zł z przesyłką za 12,3g produktu.
Można go dostać w 3 kolorach: warm (ciepły - mój), golden (rozświetlający), cool (zimny),

Moim zdaniem
Bronzer dostajemy w bardzo zgrabnej i trwałej kasetce z czarnego plastiku. Składa się z 4 kolorów - trzech brązów, w tym jednego z domieszką brudnego różu oraz złotego beżu. Kolory na zdjęciu są oddane lepiej niż mój opis ;)
Konsystencja jest raczej twarda i sama nie radziłam sobie z nim miękkim pędzlem, musiałam nakładać kilka warstw, żeby w ogóle było go widać. Najlepiej pracuje mi się z nim twardszym pędzlem do pudru z naturalnego włosia, który kupiłam lata temu w Rossmannie lub Naturze.
Wykończenie jest satynowe, bez widocznych drobinek, jedynie z lekkim złotym rozświetleniem, co widać na poniższym zdjęciu. Dołożyłam kilka warstw, żeby dobrze go było widać.

elf - Warm Bronzer, po skórze widać że nie odpowiada mi obecna temperatura ;)
Ze względu na rozświetlenie nie nadaje się do konturowania więc próbowałam go używać zamiast różu, jednak wypadał słabo. Ostatnio spróbowałam go nałożyć na całą twarz i to był strzał w 10. Nakładam go dużym pędzlem, w niewielkiej ilości najpierw na kości policzkowe i trójką od czoła, na policzki i szczękę. W ten sposób uzyskałam efekt lekkiego rozświetlenia, zdrowego koloru i delikatnej naturalnej opalenizny.

Na ostatnim z poniższych zdjęć bronzer nałożony jest w nadmiarze, żeby było go dobrze widać. W rzeczywistości jest ledwie widoczny i tylko dodaje to coś. 

elf - Warm Bronzer: przed, na co dzień i kolejne warstwy, żeby było widać o co chodzi ;)

Dla mnie kolor jest idealny, więcej niż mniej taki, jak moja naturalna opalenizna.

Z trwałością też nie ma problemów. Spokojnie utrzymuje się do końca dnia. 
Z wydajnością różnie. Z miękkimi pędzlami wystarczy na bardzo długo, ale przy twardszych troszkę się kruszy przez co szybciej znika z opakowania.

Ogólnie jestem z niego bardzo zadowolona i zdecydowanie polecam :)

Moja ocena  6
gdzie 1- porażka, 6 - hit

Używacie bronzerów poza konturowaniem?

6 komentarzy:

  1. rzadko mi się zdarza omiatać cała twarz bronzerem i w ogóle dopiero się z nimi zaprzyjaźniam, a już całkiem odjechane i nieosiągalne jest dla mnie używanie jednocześnie różu i bronzera w funkcji konturowania :) tego Elfa musiałabym wypróbować chyba w wersji zimnej, chociaż czy ja wiem? do opalenia i rozświetlenia całej twarzy? hmm, może i ciepły by się nadał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z róży w ostatnim czasie zrezygnowałam na rzecz różnych rodzajów bronzerów i rozświetlacza.
      Bronzery z ELF w obu wersjach - ciepłej i zimnej - mają kolory do "opalania", ich odcień zależy od karnacji. Siebie w ogóle nie widzę w zimnych kolorach i warm sprawdza się idealnie. Trzecia wersja ma być rozświetlająca i niestety nie wiem, czy nadaje jakikolwiek kolor, ale zamierzam się jej przyjrzeć :)

      Usuń
  2. Z e.l.f miałam puder składający się też z 4 kwadracików i bardzo miło go wspominam:) Ten bronzer też może być fajny;) I wybór chłodny- ciepły to dobre rozwiązanie - każda znajdzie coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puder też mam, skusily mnie recenzje ;) niestety jak dla mnie daje zbyt płaski i pudrowy efekt. Zawsze muszę go potraktować fixerem :)

      Usuń
  3. Miałam go - rzeczywiście był bardzo przyjemny :-) używałam go do momentu, gdy okazało się, że jednak nie do końca jest mi w nim dobrze, więc podarowałam koleżance. Ona go bardzo lubi.
    Obecnie mój nr jeden to Bahama Mama od The Balm a zaraz obok niego plasuje się różobrązer NYX - Taupe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NYX do konturowania to moj ideał, a The Balm zamierzam kupić, ale dopiero jak zuzyje W7 ;)

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)