Pora na trzecią część naturalnej mini serii, w której chciałabym Wam napisać o moim ostatnim cudownym odkryciu, jakim jest gotowa pasta z glinki zielonej. Moja pochodzi akurat z firmy Lovea, ale wiem, że na polskim rynku jest już coraz więcej produktów tego typu.
Moja tubka pochodzi z francuskiego Carrefoura, a zapłaciłam za nią jedyne 3€ za 360g.
Pasta znajduje się w dużej wygodnej tubce, z łatwym, ale porządnym zamykaniem.
Producent zapewnia nas, że 99% składu produktu to składniki naturalne oraz że nie znajdziemy w nim silikonów oraz parabenów. Obietnice zostały zrealizowane i tych dwóch składników rzeczywiście nie ma, ale za to są inne konserwanty ;) Na szczęście jest ich niewiele, w dodatku niezbyt szkodliwych, więc moim zdaniem jest ok, a poniżej możecie rzucić okiem na cały skład.
Skład: Illite, Montmorillonite
(Green Clay), Aqua (Water), Glycerin, Imidazolidinyl Urea, Chlorhexidine
Digluconate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium
Nitrate, Magnesium Chloride
Nie będę już pisać o zastosowaniu i korzyściach płynących z włączenia glinek do naszej pielęgnacji, bo na ten temat powstało bardzo wiele postów i myślę, że każdy zna podstawy :) Jeżeli o mnie chodzi, to glinki od dłuższego czasu są stałym elementem mojej pielęgnacji, a wersja zielona jest jedną z moich ulubionych. Cenię ją za dobre oczyszczanie oraz zmatowienie cery, a w tym przypadku również za fantastyczną i wygodną aplikację oraz kilka większych drobinek, którymi można wykonać delikatny peeling podczas zmywania. Dodając do tego cenę oraz naturalność jestem na mocne tak :)
Gorąco polecam Wam wszelkie glinki i eksperymentowanie z ich rodzajami, a tym z Was, których zniechęcała konieczność ich rozrabiania przed użyciem polecam rozejrzeć się za taką formą. Właściwości i działanie są takie same, a komfort użytkowania znacznie wyższy.
Jaka glinka jest Waszą ulubioną i z czym lubicie ją rozrabiać? A może jest jeszcze ktoś, kto w ogóle nie miał z nimi kontaktu?
Na koniec zostawiam Wam jeszcze linki do poprzednich postów z serii moje TOP 5 kosmetyków naturalnych
Właśnie męczy mnie rozrabianie glinek, a ta wydaje się idealnym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńJa glinki ubóstwiam, choć akurat zielonej nie próbowałam, bo jest raczej nie do mojej cery ;) Ulubione ? Hmm... ghassoul, czerwona i fioletowa :) Co do gotowych preparatów, to czasem używam, ale tylko na strefe T, bo wg mnie działają z reguły jakoś mocniej ściągająco, niż glinki solo. Nie męczy mnie w ogóle rozrabianie czystych ich form, gotowce mam po prostu z czystej ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuję porównać efekt obu produktów, ale teraz wydaje mi się, że nie widzę różnicy w ściąganiu. Chociaż może wynikać to z tego, z czym są rozrobione, bo moja gotowa nie ma w sobie olejków.
UsuńIntryguje mnie fioletowa wersja
Też lubię glinki :))
OdpowiedzUsuńNie mialam nigdy :)
OdpowiedzUsuńu mnie przy cerze mieszanej najbardziej się sprawdziła czerwona, fakt, że takiej gotowej w tubce nie miałam, tylko wiadomo- sypką, ale zawsze łączę z hydrolatem , akurat ostatnio cały czas gości u mnie z gorzkiej pomarańczy :), czasem dodam olejek z drzewa herbacianeggo jak mam dużo niespodzianek na twarzy. :)
OdpowiedzUsuńTo niewątpliwy plus "czystych" glinek, że można je łączyć z praktycznie wszystkim :)
Usuńciekawe rozwiązanie dla osób nie lubiących babrać się w glinkach :D
OdpowiedzUsuńMiałam jedynie glinki do mieszania z wodą ale nie przepadam za tego typu aplikacją i zmywaniem kosmetyku.
OdpowiedzUsuńU mnie zmywanie ich to zawsze oblanie wody prysznicem ;) Nie wyobrażam sobie robić tego inaczej ;)
UsuńJa nie cierpie rozrabiac glinek i musze cos takiego kupic:)
OdpowiedzUsuńlubię glinki, muszę ją wypróbować;)
OdpowiedzUsuńZa mną ciągle jakaś glinka chodzi, ale właśnie szukam jakiegoś gotowego produktu, nie lubię się babrać z półproduktami :v
OdpowiedzUsuńA ja tam wolę rozrabiać glinkę, daje mi to przyjemność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rzetelne-recenzje.blogspot.pl
Mnie często drażniło, że raz przelałam, a raz nie mogłam rozmieszać ;) aczkolwiek nie narzekałam nigdy za bardzo ;)
Usuńuwielbiam glinki :) najbardziej chyba zieloną, a dodatki - cała gama w sumie :) w zależności czy skóra potrzebuje kwasu hialuronowego czy bardziej domieszki z olejkiem z drzewa herbacianego :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie dodawałam kwasu hialuronowego do glinek, pobawię się tak przy najbliższej okazji :)
UsuńO zielonej jeszcze słyszałam. Na razie używałam jedynie białej :)
OdpowiedzUsuńO, z taką się jeszcze nie spotkałam i byłaby dla mnie- leniwca idealna :D
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze glinek :D
OdpowiedzUsuń