Może zwróciliście uwagę, że na moim blogu w ogóle nie pojawiają się recenzje produktów typu szampon czy żel pod prysznic. W moim odczuciu kosmetyki tego typu mają tylko oczyszczać i nie szkodzić, więc póki nie będzie wielkiego hitu, o co w kwestii właśnie żelu czy szamponu raczej trudno, lub wielkiej porażki, nie zamierzam im poświęcać całego postu. Jednak oczywiście regularnie oczyszczam i peelinguję swoją skórę, więc zapraszam Was na zbiorczą recenzję produktów, które w mojej łazience są zawsze oraz jednej nowości, która zapowiada się zaskakująco dobrze :)
Podstawą są dla mnie żele pod prysznic, które mają oczyszczać, ładnie się pienić, nie wysuszać, a do tego ładnie pachnieć. Jak widać moim faworytem jest marka Balea ;) Te żele nie przesuszają mojej skóry, mają niesamowite zapachy i śmieszną cenę 0,65 - 0,95€, a do tego ciągłe edycje limitowane, więc nie sposób się nimi znudzić. Ten po prawej to wersja kremowa, wzbogacona olejkami, która rzeczywiście jest delikatniejsza od podstawowej. Poza nimi próbowałam również świetnych olejków pod prysznic oraz żeli z solą morską (?), które możecie zobaczyć tutaj. Z polskich marek uwielbiam dwufazowy olejek pod prysznic Joanna, po którym mam oczywiście złudne uczucie nawilżenia, a skóra w ogóle nie jest ściągnięta.
Nigdy w życiu nie używałam zwykłych peelingów do ciała. Zamiast nich stawiam na rękawice lub gąbki peelingujące, które używam praktycznie za każdym razem do mycia ciała zwykłym żelem. Poza tym lubię czasami wzmocnić efekt zdzierania i użyć żelu z peelingiem, najczęściej również od Balea. Ich ceny wahają się w okolicach 1€, mają sensowne, ale nieszkodliwe drobinki peelingujące, a do tego oczywiście bajecznie pachną.
Natomiast moim ostatnim odkryciem, które skłoniło mnie do tego postu, jest mój pierwszy peeling z solą z Morza Martwego o zapachu trawy cytrynowej, czyli Balea Totes Meer Salz Ol Peeling.
Peeling jest porządnym zdzierakiem, chociaż mnie krzywdy nie zrobił, o fajnym krótkim składzie i świetnym zapachu. Po jego użyciu nie potrzebowałam dodatkowego nawilżenia, bo czułam się jakbym już nałożyła oliwkę lub inne olejki. Nie jest to produkt bez wad. Po pierwsze większość olejków w opakowaniu wypłynęła na wierzch, pozostawiając na spodzie mocno zbitą warstwę soli, przez co trzeba go na początek lekko wydrapać. Dla niektórych wadą może być też pozostałość tłustej warstwy, którą trzeba z siebie zmyć, albo wytrzeć w ręcznik, co mnie akurat pasuje, bo zawsze lubiłam nakładać oliwki na mokre ciało. Na koniec jeszcze jeden plus, czyli cena, w okolicach 3€.
Chętnie poczytam jakie produkty zawsze można znaleźć pod Waszym prysznicem i jakich peelingów używacie :)
Żel Melon Tango pięknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńChętnie przetestowałabym ten peeling :). I powąchała wszystko co się da :D.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie te kosmetyki są niedostępne... Eh
OdpowiedzUsuńBalea chyba nie jest dostępna w Polsce, kiedyś miałam ochotę na produkty tej firmy. Znasz może drogerię internetową w której można je znaleźć?
OdpowiedzUsuńNa przykład tutaj drogeriajoanna.bazarek.pl, ale teraz w Polsce jest też wiele sklepów z chemią niemiecką i zwykle nie ma problemów z produktami Balea :) Sama kupuję w Niemczech
UsuńWielkie dzięki za info ;)
UsuńChciałabym coś z Balei ;)
OdpowiedzUsuńBalea jest fajna, ale nie za polskie ceny... Mam nadzieję, że mi brat w tym roku coś przywiezie gdy przyjedzie do PL na wakacje.
OdpowiedzUsuńCo do peelingu to plus za brak parafiny w składzie :)
Kupowanie tych produktów w Polsce rzeczywiście mija się z celem, bo ich główna zaleta to ceny :) Skład peelingu bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, podobnie jak działanie :)
UsuńJa zawsze mam w łazience kilka butelek Balei :-)
OdpowiedzUsuńCo peelingów to obecnie moim faworytem jest kokosowy Alverde :-)
Taki bardzo delikatny? Mój chyba został w PL ;)
UsuńWszyscy kusza żelami Balea, a ja jeszcze nie miałam żadnego ;)
OdpowiedzUsuńU mnie obecnie pod prysznicem produkty Phenome, Korres i Organique,aaa i Pat&Rub. Czyli chyba trochę sporo tego ;)
Cudowny zestaw! W tym wypadku w ogóle nie powinnaś żałować, że nie miałaś nic z Balea ;)
Usuń2 środkowych zeli balea jeszcze nie widziałam nigdzie, arbuzowy mam i uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńTo sa wcześniejsze edycje, moje ulubione, więc "oszczędzam" ;)
UsuńO matko ! Nie wiedziałam że Balea ma żel o zapachu kiwi :) muszę go zdobyć
OdpowiedzUsuńJuż nie ma :( to mój absolutny numer jeden i trzymam go od roku, używając tylko w ciężkie dni na poprawę nastroju ;)
UsuńSiostra mojego chłopaka w Niemczech mieszka w Niemczech,ale jakoś nie kwapi się żeby nam coś przywieźć. Będę musiała ją namówić i pokazać co konkretnie chcę, żeby jakiś wynzlazków potem nie było. ;)
OdpowiedzUsuńZ tym jest bardzo przyjemna strona internetowa DM, bo mają tam wszystkie produkty p2, Alverde i Balea, więc można łatwo pokazać, co się chce :)
Usuńjeszcze nic z tej firmy nie miałam, pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńJa też używam żeli Balea i jestem z nich zadowolona. Według mnie pięknie pachną, świetnie się pienią, a do tego są tak wesołe i kolorowe że aż zachęcają by ich użyć. W moim przypadku nie zauważyłam żadnego przesuszania skóry, a używam ich od jakiegoś czasu ;)
OdpowiedzUsuńBalea w ogóle wymiata :D Ja też uważam, że żel pod prysznic ma głownie myć i ładnie pachnieć :) Choć jakbym wreszcie trafiła na coś co mnie nie wysusza w ogóle to byłoby super :) Bo tak na prawdę bez balsamu po prostu moja skóra zawsze jest sucha. Ale mam takiego swojego ulubieńca ostatnio, który daje mi mniejsze przesuszenie, niż reszta, a mianowicie olejek pod prysznic z Isany, równie dobry jest ten z Nivei ... i pachną wakacjami <3
OdpowiedzUsuńRównież zawsze (90% przypadków) i tak używam balsamów, ale po tym peelingu w ogóle nie potrzebowałam. Próbowałaś może olejek z Eucerin? Dużo osób go chwali, chociaż mnie nie powalił ;) kiedyś Palmolive miało mój IDEALNY żel pod prysznic, który jakby koił i otulał skórę, ale oczywiście wycofali :[
UsuńNie próbowałam, ale po filmiku Nissiax83 i Agnieleczki z porównaniami olejków myślę, że nie ma sensu, bo ten z Isany i Nivei wypadają tak samo :) Ja mam ochotę popróbować jakiś myjadeł z marek typu The Secret Soap Store, Orientana, czy Organique, może tam znajdę coś porządniejszego :)
UsuńZ mydeł próbowałam kilku różnych nawilżających z Tuli, po kilku pozytywnych recenzjach i u mnie totalna porażka. Nie czułam nawet odrobiny nawilżenia, a do po każdym mydle (nawet Dove;) i naturalnych) mam uczucie osadu na skórze, przez co wydawała mi się nawet bardziej ściągnięta :/
Usuńtzn jako myjadła, nie miałam na myśli mydeł, tylko produkty do mycia typu żele :P Moje słowotwórstwo czasem jest dziwne :P Ale jeśli jesteśmy przy mydłach, to jakoś nie sprawia mi przyjemności używanie ich do ciała, u mnie one się spisują rewelacyjnie jako produkt do mycia pędzli :D
UsuńAh no tak myjadeł :D Po mydle mam wrażenie, że nawet pędzle są jakieś dziwne i zwykle na koniec używam wody z odrobiną szamponu ;) Co do innych produktów tych firm, to również jestem zainteresowana. Zwłaszcza wszelkimi musami czy piankami ;)
Usuńmam peeling z sola z morza martwego ze starej mydlarni, u mnie żadne wypływanie sie nie zdazyło, a sprawdza sie super, wypróbuj sobie ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjrzę się ich ofercie :) Aczkolwiek w tym skusiła mnie głównie cena w porównaniu ze składem ;)
UsuńStrasznie marzy mi się Balea, może niedługo się uda :) Obecnie używam peelingów Joanny, bardzo je lubię, Waniliowy pachnie cudownie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich produkty pod prysznic! :) Zwłaszcza dwufazowy olejek właśnie waniliowy lub truskawkowy :)
Usuńlubię baleę :)
OdpowiedzUsuń