Nareście!
Zbierałam się do tego postu od miesiąca, ale w końcu jest!
Zapraszam na prezentację moich ulubionych kremów do twarzy z wysokim filtrem od marki La Roche - Posay i od razu uprzedzam, że będą same zachwyty ;)
Zapraszam na prezentację moich ulubionych kremów do twarzy z wysokim filtrem od marki La Roche - Posay i od razu uprzedzam, że będą same zachwyty ;)
Wcześniej kremy z filtrem były dla mnie przykrą koniecznością. Zaciskałam zęby, smarowałam się 50tką i nie rozstawałam z pudrem matującym. Później przerzuciłam się na koreański krem BB z SPF35, ale ten świetnie się dopasowywał do odcienia skóry, co przy mojej bladej cerze i opalonym ciele wyglądało koszmarnie. Poza tym lubię podkłady i nie zamierzałam ograniczać się latem tylko do jednego produktu i tak wybrałam się we Francji do pobliskiej apteki, nie do końca przekonana czego chcę. Jako pierwszą intuicyjnie kupiłam wersję w tubce i przepadłam.
Oba kremy LRP mam w wersji anty - shine do cer tłustych i mieszanych.
Wersja w tubce, czyli Anthelios XL SPF 50+ to żel - krem o suchym wykończeniu, które ku mojemu zaskoczeniu rzeczywiście takie jest.
Jego formuła jest lekka i nietłusta, łatwo się rozprowadza na twarzy i po chwili jest na niej w ogóle nie wyczuwalny. Krem oczywiście bieli, ale mam wrażenie, że mniej niż inne produkty tego typu (na przykład Avene SPF50). Najfajniejsze jest w nim to, że świetnie nadaje się jako baza pod podkład, nie błyszczy się oraz nie tylko nie skraca trwałości makijażu, ale wyraźnie ją przedłuża! W przypadku zwykłych podkładów opóźnia błyszczenie strefy T o dobre 2 godziny, a w komplecie z Double Wear i pudrem CC od MAC niezmieniony wytrzymuje co najmniej 12 godzin i to w temperaturze bliskiej 30st.
Poza tym nie przesusza ani nie wzmaga przetłuszczania się cery i oczywiście nie zapycha. W kwestii niedoskonałości mam nawet wrażenie, że odrobinę pomaga im zapobiegać i ostatnio mogę sobie pozwolić na rzadsze używanie Effeclaru, a z moją cerą dalej nic złego się nie dzieje.
Po zachwycie nad Antheliosem XL uznałam że potrzebuję jeszcze coś lżejszego na jesień i gorszą pogodę, a tak naprawdę znalazłam pretekst, żeby wypróbować jego drugą wersję, która kusiła mnie głównie ze względu na opakowanie ;)
W przypadku Anthelios AC SPF30 suchą formę kremu - żelu zastąpił matowy fluid, który jest lżejszy, ale też nie do końca tak matujący jak jego brat XL. Jego formuła jest bardziej lejąca, jakby lekko silikonowa i nakłada się jeszcze łatwiej niż poprzednik.
Po nałożeniu na cerę również lekko zastyga, ale nie do suchego matu jak wersja XL, a zostawiając lekką warstwę jakby fluidu właśnie. W praktyce ułatwia to aplikację podkładu oraz sprawia, że cera wydaje się bardziej rozświetlona, nawet po użyciu pudru matującego. Dla mnie jest to plus i miły dodatek, ale dla fanek 100% matu może nie być najlepszym rozwiązaniem.
Wersja AC z SPF30 również nie skraca trwałości makijażu, ani nie wzmaga błyszczenia cery, ale niestety nie działa też tak pozytywnie jak jej poprzednik XL SPF50+. Porównując je dalej - bielenie AC jest mniejsze, a kwestie działania na cerę dokładnie takie same.
Różnica w konsystencji, po lewej AC |
Na koniec najważniejsze, czyli ochrona przeciwsłoneczna, a ta jest na najwyższym poziomie. Oba kremy świetnie zabezpieczają przed promieniami słonecznymi, ich działanie jest długotrwałe i nie straszne im działanie wody, oczywiście w rozsądnej ilości. Filtr 50 kilkakrotnie sprawdzałam nad morzem, na basenie, czy spędzając cały dzień na ulicach Lazurowego Wybrzeża (temperatura powyżej 30 stopni i ani jednej chmury) i po każdym użyciu moja cera była równie blada i nie muśnięta słońcem jakbym spędziła cały dzień w domu.
Widać, że wersja AC bieli znacznie mniej, niż 50 |
Odkąd przerzuciłam się na filtry LRP ich aplikacja nie jest dla mnie tylko przykrym obowiązkiem, ale czuję, że robię dla mojej cery coś dobrego. Mój makijaż wygląda lepiej, przetłuszczanie i niedoskonałości może nie są wyeliminowane, ale opanowane na pewno, ochrona przeciwsłoneczna jest skuteczna, a używanie ich sprawia mi przyjemność, więc chętnie sięgam po nie codziennie rano, nawet jeśli nie wychodzę z domu.
Podsumowując jestem z nich bardzo zadowolona i z pewnością oba kupię ponownie - XL na lato, a AC na resztę roku.
Gorąco polecam oba te kremy, ale w wersjach zielonych do cer tłustych i mieszanych, ponieważ o tych do cer suchych słyszałam różne opinie.
Oba kremy mają pojemność 50ml, są dodatkowo zapakowane w kartonik z ulotką i za każdy z nich zapłaciłam 12€ w aptece.
A jakiego kremu z filtrem Wy używacie aktualnie i dlaczego ten?
Podsumowując jestem z nich bardzo zadowolona i z pewnością oba kupię ponownie - XL na lato, a AC na resztę roku.
Gorąco polecam oba te kremy, ale w wersjach zielonych do cer tłustych i mieszanych, ponieważ o tych do cer suchych słyszałam różne opinie.
Oba kremy mają pojemność 50ml, są dodatkowo zapakowane w kartonik z ulotką i za każdy z nich zapłaciłam 12€ w aptece.
A jakiego kremu z filtrem Wy używacie aktualnie i dlaczego ten?
mam próbkę tego kremu ;) jest ok chociaż ja osobiście nie potrzebuję z aż tak dużym filtrem ;)
OdpowiedzUsuńJedyny moment w którym użyłam parę razy tak dużego filtru był wylot do Turcji ;D i to przez pierwsze 2 dni ;D Później już tylko przyspieszacz :D hehe
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku chciałam złapać odrobinę koloru i mam po dwie zmarszczki pod oczami ;) never again! ;)
UsuńJa używam matującej emulsji z Vichy, SPF 30 i to tylko gdy wychodzę na duże słońce. Gdy wiem że spędzę więcej czasu, to SVR Lysalpha SPF50. Moja trądzikowa skóra niestety niezbyt dobrze toleruje 50-tki. Na resztę pór roku obowiązkowo SPF 20 :). A dlaczego Vichy? Super matuje, i nie bieli. Mam ochotę też na te LRP, czekam na jakąś promocję.
OdpowiedzUsuńVichy też mnie kusiło, ale wygrała intuicja - do tej pory nie polubiłam się z żadnym z ich produktów, więc nie ryzykuję dalej ;)
UsuńJa rozglądałam się za jakimś filtrem na lato, ale w końcu na nic się nie zdecydowała. A na co dzień używam kremu i podkładu z filtrem.
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko próbkę, ale wyszły mi po nim krostki. Używam Pharmaceris S
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar kupić tą wersję w tubce w końcu ;)
OdpowiedzUsuńJa stosuję matujący krem Vichy, Capital Soleil SPF 30 i jestem z niego bardzo zadowolona. Ma lekką konsystencję, nie bieli, szybko wchłania się do matu, jest idealny pod makijaż i zapewnia mi skuteczną ochronę. Teraz zaciekawiłaś mnie tymi kremami LRP i następnym razem skuszę się chyba na któryś z tej dwójki ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad Vichy, który wydaje się bardzo podobny, ale zwyciężyło moje uprzedzenie do marki i intuicja ;) Moja skóra świetnie dogaduje się z LRP, za to z Vichy mam niemiłe doświadczenia :/
Usuńja bez filtrów na buzi z domu nie wychodzę ;) tym bardziej że imają się mnie plamy :(
OdpowiedzUsuńostatnio bardzo dobrze i lekko sprawuje się trzydziestka od AA, tania i doprawdy świetna jest :]
Chętnie bym wypróbowała, ale przy mojej mieszanej cerze mało który filtr daje radę niestety :/
UsuńMi niestety nie przypadł do gustu
OdpowiedzUsuńNie miałam ich. Ja używam SPF25 Ziaja :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie Ziaja, ale trochę nam nie po drodze. Ostatnio nawet płyn micelarny zrobił mi niemiłą niespodziankę, więc na razie odpuszczam całą markę ;)
UsuńJa w tym roku intensywnie pracuje, więc nie mam potrzeby używania takich filtrów, choć nie wykluczam ich na urlopie ;)
OdpowiedzUsuńCały czas jestem przed zakupem czegoś, mimo że lato już w pełni. La Roche również na liście do wyboru.
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że w końcu muszę któryś mieć :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam przynajmniej spróbować :)
Usuńu mnie w tym roku jest Aven :)
OdpowiedzUsuńA ja nie używam filtrów, jakoś nie czuję potrzeby, bo ładnie się sama z siebie opalam :D
OdpowiedzUsuńNa opaleniznę nie narzekam i nawet szkoda, że takowej nie będzie, ale ochrona przeciw promieniowaniu wygrywa z kolorem ;)
UsuńRównież nie używam filtrów, ale kiedyś może wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMam wersję w tubce, ale chciałabym przetestować wersję w buteleczce. Ciekawe, która się u mnie lepiej sprawdzi :-)
OdpowiedzUsuńale jesteś opalona ! :) póki co mam próbki i jestem zadowolona, więc planuję zakup całego opakowania :)
OdpowiedzUsuńOdcień skóry wyszedł trochę ciemniejszy niż w rzeczywistości, ale mam nadzieję, że już niedługo podgonię ;)
UsuńJa obecnie używam kremu z filtrem SPF 25 Ziaji i ogólnie też jestem z niego zadowolona, choć mógłby być nieco lżejszy ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie "waga" kremów z filtrem była dla mnie zawsze największym problemem ;)
UsuńJuż od dawna szukam porządnego filtru na twarz, ale ciągle coś jest nie tak. Bielą, są cieżkie, żle grają z makijażem... LRP jeszcze nie używałam, a jeśli ma się sprawdzić pod makijażem, to warto kupić:)
OdpowiedzUsuńZawsze mialam dokladnie ten sam problem i jestem ogromnie zaskoczona, ze kremy LRP są "inne niz cala reszta" ;)
UsuńWow! Brzmią jak produkty idealne dla mnie. Bardzo nie lubię tego efektu białej i tłustej twarzy, które pozostawia większość kremów z wysokim filtrem. Świetna recenzja:)
OdpowiedzUsuńMam próbkę tego również :) Jestem miło zaskoczona i pomyślę nad kupnem pełnowymiarowego.
OdpowiedzUsuńMi niestety w tym roku takie wysokie filtry nie są potrzebne, w pracy raczej się nie poopalam :(
OdpowiedzUsuńMam cerę mieszaną, więc u mnie oba produkty zapewne sprawdzą się w stosowaniu takim jak piszesz jeden na upały, drugi na jesień. Najpierw jednak na wszelki wypadek przetestuję próbkę.
OdpowiedzUsuńchciałabym spróbować jednak teraz używam już filtru i nie bd wydawać kasy na nowy jednak za rok któż wie :)
OdpowiedzUsuńNie mialam... jeszcze :P
OdpowiedzUsuń