czwartek, 23 stycznia 2014

O Essie Lights & Golden Rose 303

Wiem, że moje paznokcie nie są tak ładne jak Dziewczyn, które zwykle prezentują lakiery, a tym bardziej, że nie umiem robić zdjęć jak na przykład Obsession, ale co tam! Może komuś się przyda :) 
Mnie to połączenie bardzo przypadło do gustu, chociaż wolę złoto ;)

Essie Lights + Golden Rose 303

Bohater dzisiejszego posta to Essie Lights z akcentem Golden Rose 303. Chociaż z lakierami Essie się nie lubię, to ten nie jest zły.

Essie Lights + Golden Rose 303

Gdzie i za ile
Essie jest z edycji limitowanej z 2012 roku i dostaniemy go w cenie ok. 12zł za 13,5ml w drogeriach internetowych. Mój z Kosmetyki z Ameryki. Chociaż nadal można go znaleźć za ponad 30zł.
Golden Rose kupimy na wyspach producenta, w małych drogeriach i wielu miejscach w sieci. Cena tej wersji to ok. 4zł za 12,5ml.

Essie Lights + Golden Rose 303, rzeczywisty kolor

Moim zdaniem
To, co najbardziej lubię w europejskich wersjach Essie to pędzelek. Niewąski, płaski. Niestety w tej linii lakierów GR pędzelek jest klasyczny, szczupły, okrągły, ale nie mam z nim najmniejszych problemów. 
Oba lakiery bardzo dobrze się nakłada, nie rozlewają się, ładnie współpracują. 
Na zdjęciach mam 2 warstwy każdego koloru. O ile u GR krycie jest całkowite (co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło przy takim kolorze), tak w Essie przy 2, a nawet 3 warstwach dalej lekko prześwitują końcówki, ale taki jego żelkowy urok. 

Essie Lights + Golden Rose 303, rzeczywisty kolor

Kolory są dokładnie takie, jak na powyższym zdjęciu. W przypadku Essie intensywny po prostu róż, a Golden Rose, to sreberko, które jest jakby bardzo drobnym i gęstym brokatem. Składa się z miliona iskrzących drobinek, ale przy odpowiednim świetle wygląda nawet jak folia ;) Oba pięknie błyszczą nawet bez topu.

Trwałość
I tu ogromne zaskoczenie. Przy moich osłabionych obecnie paznokciach, które są bardzo miękkie i giętkie ten manicure wytrzymał 5 dni!! U mnie to naprawdę rzadkość ;) Oczywiście nie w takim stanie jak na powyższych zdjęciach, ale jest zaskakująco dobrze. Zdjęcia z piątego dnia poniżej.

Dzień piąty

 Odprysk na małym paznokciu i starte końcówki głównie u Essie.

Dzień piąty

Na wszystkie paznokcie nałożyłam odżywkę Kinetics Shark, a na serdecznych paznokciach warstwę bazy z Essence Nail art Peel off, która okazała się niepotrzebna. Paznokcie pomalowałam dwiema warstwami Essie Lights, a palce serdeczne taką samą ilością Golden Rose 303. Na koniec całość przykryłam wysuszaczem Poshe, ale nie ma go na pierwszych zdjęciach.

Nie miałam najmniejszych problemów ze zmyciem lakierów.

Oba lakiery świetnie się spisują, ale moim zdaniem na większą uwagę zasługuje Golden Rose. Zrobienie dobrego lakieru za 35zł (cena regularna) to żaden wyczyn, natomiast taka sama jakość za 4zł to już coś. Bardzo lubię lakiery GR, chociaż wolę serię Color Rich ze względu na pędzelki, ale i tej niczego nie brakuje.

Moja ocena  4+ dla Essie za prześwity i 5+ dla GR za nie mój pędzelek
gdzie 1- porażka, 6 - hit
Lubicie lakiery Essie i Golden Rose?  Podoba Wam się takie połączenie?

6 komentarzy:

  1. Ja również preferuję lakiery z serii Color Rich ze względu na szerokie pędzelki. Nie potrafię posługiwać się wąskimi, okrągłymi aplikatorami;) Zawsze zahaczam nimi o skórki;)

    Masz ładne paznokcie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie przy wąskich jest jakby za mało lakieru. Robię smugi i pełno nierówności. Przy Color Rich brakuje mi takiej gamy kolorystycznej jak w przypadku Essie ;)

      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Paznokcie masz bardzo ładne nie ma się co wstydzić:)
    Essie taki żarówiasty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Rzeczywiście jest mocnym kolorem, ale zaskakująco dobrze się z nim czuję właśnie teraz, zimą.

      Usuń
  3. Mam tego Essiaka i to kupionego w regularnej cenie (8$) i powiem szczerze że nie lubię. Tak jak kremowe Essiaczki są super tak te żelowe to jakaś porażka - 4 warstwy a nawet 5 i nadal widać końcówki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki ich urok niestety. Ogólnie nie lubię żelowego wykończenia, zdecydowanie wolę kremy, ale tu wyjątkowo mi nie przeszkadza.
      Nie wyobrażam sobie nakładania więcej niż 3 warstw :D taka leniwa jestem ;)

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)