Zabierałam się do tego posta jak pies do jeża, a sama nie wiem dlaczego. W końcu postawiłam warunek nie ma posta, nie ma spania, co jest świetnym wytłumaczeniem, żeby moje włosy mogły w końcu całkiem wyschnąć przed spaniem ;)*
Najczęściej używani w styczniu |
Bardzo lubię posty z podsumowaniami i ulubieńcami, ale ten nie jest całkiem taki. Gdybym miała określić styczeń pod względem kosmetycznym, to na pewno byłyby to zakupy i nowości. Dlatego też w tym miesiącu skupiłam się na testowaniu nowych zabawek oraz wykończaniu starych. Ulubione kosmetyki poszły na bok, a ja wiele się uczyłam, również pierwszy raz z filmików na youtube.
Zapraszam do krótkiej prezentacji kosmetyków, które najczęściej używałam w styczniu 2014.
Pielęgnacji nie uwzględniam, bo ta u mnie jest raczej stała i zrobię na ten temat osobnego posta :) Zwłaszcza, że jest kilka hitów!
Na pierwszy ogień idą produkty do twarzy. Świetny kosmetyk, za którym nie szaleje, ale zawsze używam, to Dermacol Make - up cover, w roli korektora. Rano po chleb zdarzało mi się stosować tylko jego, w komplecie z pudrem i różem i zaskoczona przyznaję, że podoba mi się takie rozwiązanie raz na jakiś czas. W tym zestawieniu korektor znalazł się ze względu na idealnie dobrany pędzelek, o którym dalej.
Podkłady przewinęły się różne, ale postanowiłam wykończyć żelową wersję Rimmel Match Perfection Cream Gel Foundation w odcieniu 200. Najlepiej nam się pracuje wiosną i latem, ale była resztka, więc chciałam go zużyć i to po niego sięgałam najczęściej.
Pierwsza część miesiąca należała do pudru e.l.f. Complexion Perfection. Nie zachwyca mnie, ale że leżał w szufladzie zaniedbany, to postanowiłam się nim zająć ;) Później przyszedł Puder bambusowy z Biochemii Urody i to nim bawię się do tej pory. Byłby to bez wątpienia ulubieniec.
Teraz produkty na nowo odkryte, czyli bronzery i rozświetlacz. NYX blush w kolorze taupe to też nowość, a więcej o nim TU. Fantastyczny produkt, którego używam non stop i na pewno napiszę o nim więcej. Dalej był bronzer e.l.f. Warm bronzer, którym opalam całą twarz, czego wcześniej nie umiałam, a efekt niezmiennie mnie zachwyca. Osobny post na jego temat o TU. W każdym makijażu towarzyszył mi rozświetlacz z Bourjois Touche Illuminatrice, z serii popularnych róży, w kolorze 96 Rose Universel.
Usta opanowały również dwie nowości. Pierwsza to pomadka z Maybelline w bardzo moim kolorze 220 Lust for blush, a druga to jej odpowiednik z Loreal Color Riche Balm 819 Carmel Comfort. Obie nie wykazują na moich ustach właściwości pielęgnacyjnych czy ochronnych, ale też nie szkodzą, a pięknie wyglądają. Szminki poszły na bok, chociaż zawsze wracałam do nich w chłodniejszych miesiącach
.
Kolejny powód nazwania posta najczęściej używanymi, a nie ulubieńcami, to paleta Sleek Au naturel. Zamówiłam ją, bo spodobały mi się matowe i naturalne kolory. Niestety to, co u innych mnie zachwyca, u mnie nie zawsze się sprawdza i tak było tym razem. Cienie może i zgrabne, ale jednak nie całkiem moje. Miałam też problem aplikacją i rozcieraniem matów. Z tego powodu też, odkąd ją dostałam była stałym elementem mojego makijażu, aż nie przyszły kolejne, najnowsze paletki ;) Po tym czasie muszę przyznać, że ją oswoiłam i polubiłam. Jestem w stanie wyciągnąć ją rano i na szybko zrobić bezpieczny, mój, makijaż.
Regularnie też używałam MACzka Pro Longwear Paint Pot w cudownym kolorze Stormy Pink. Idealny jako baza i sam, a przede wszystkim świetnie pasują do niego fiolety z Garden of Eden. Uwielbiam jego i to połączenie.
Osobnym tematem są pędzle. Od grudnia pojawiło się u mnie bardzo dużo nowości, a te ze zdjęcia to na pewno jedne z moich ulubionych. Pierwszy od góry to fantastyczny pędzel do pudru Real Techniques Powder Brush, którym fantastycznie nakłada się puder - lekko, naturalnie i niewiele.
Hakuro H24 na początku miesiąca wykorzystywałam do nakładania bronzera Honolulu, później do NYXa, a obecnie do różu. W każdym zastosowaniu na plus.
Małą kuleczkę RT czyli Setting Brush początkowo używałam do rozświetlacza, ale wydaje mi się za twarda do theBalm, którego stałam się szczęśliwą posiadaczką, więc obecnie konturuję nią twarzy przy pomocy NYXowego taupe. Ostatnim ulubieńcem jest niepozorny ebayowy pędzel z chińskiego zestawu. Jessup? Zestaw składał się z 4 małych puchatych, bardzo delikatnych pędzli do makijażu oczu, które miały być odpowiednikami tych do twarzy. Kupiłam go z myślą o nakładaniu i rozcieraniu cieni, ze względu na ogromną popularność aukcji z tymi pędzlami. Po jakimś czasie okazało się, że doskonale się sprawdza do aplikacji korektora i tak też go używam. Dwa przeznaczyłam do oczu, dwa do korektora.
Na koniec tusze do rzęs, ponieważ bardzo się na nich skupiłam w styczniu. Czy Wy też nie możecie wykończyć tuszu? W moich zapasach czekają 4 nowe nieotwierane tusze do rzęs!! a ja dalej męczę te dwa z Max Factor. Dwóch innych już się pozbyłam, tłumacząc sobie że zgęstniały i nie ma co ich ratować, bo lepsze czekają. Fakt, że oba podratowałam Duraline, co chyba znacząco zwiększyło ilość produktu. Tak czy inaczej na moich rzęsach te dwa tusze (False Lash Effect Fusion Volume & Length oraz 2000 Calorie Dramatic Look) nie powalają, ale efekt jest bardzo dobry, więc zamierzam je wyzerować. Natomiast Wibo Growing Lashes Stimulator Mascara używam do dolnych rzęs i w tej roli świetnie się sprawdza. Na górnych nic specjalnego. Zapomniałam wrzucić osobnego zdjęcia małego tuszu z Sephory, który jest na głównym. Ten tusz teoretycznie nadaje się też do rzęs, ale to jakiś żart. Używam go do brwi i w tej roli spisuje się bardzo dobrze, ale też jest na liście do wykończenia, a cała nazwa to Mascara Cils & Sourcils Lash & Eyebrow Mascara.
Uff to tyle. Niby takie nic, a jednak dużo się uzbierało. Z pewnością zrobię taki post w lutym, ale wtedy już z ulubieńcami. Jest dopiero 5ty dzień miesiąca, a kilka moich kosmetycznych romansów przeszło już w trwałe związki ;)
Używałyście któregoś z tych produktów?
* udało się, są suche i pięknie błyszczą ;)
Complexion Perfection był przez długi czas moim ulubionym pudrem :) Szaleję za pędzlem do pudru z RT a Hakuro H24 to jedyny pędzel z tej firmy, który zyskał uznanie w moich oczach.
OdpowiedzUsuńRóże Bourjois to klasyka, od nich zaczynałam swoją przygodę. Może jeszcze kiedyś wrócę?
Tusze MF lubię, ale zdradziłam markę po ostatnim mało udanym zakupie. I chyba póki co odpocznę sobie od niej ;)
O Taupe z NYX'a dużo dobrego do tej pory czytałam, może kiedyś go kupię. Kto wie :)
Na e.l.f. skusiłam się między innymi po Twojej notce (ojj z dawna ;)) i wielu innych, ale bambusowy jest u mnie dużo mniej widoczny, dlatego inne poszły w kąt.
UsuńA NYXowy Taupe zdecydowanie polecam. Ostatnio użyłam go nawet na mamie, która ma znacznie ciemniejszą cerę niż ja i też świetnie się sprawdził :) Dla mnie ideał
Jak patrzę na ten duży pędzel z RT to mam na niego ogromną ochotę!
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony pędzel RT i jest cudowny. Taki mięciutki, delikatny i ogromny ;) Odkąd go mam, to pędzle które wcześniej uważałam za bardo miękkie teraz drapią ;)
UsuńAu Naturel - kocham tę paletkę! Wykonuję nią swój makijaż bardzo często. Najlepiej czuję się w kolorach, które w sobie zawiera. :)
OdpowiedzUsuńZ naturalnych dziennych paletek Sleek'a zdecydowanie wolę Oh so special. Cienie z tej nadal mi się nie podobają, ale doceniam jej uniwersalność i łatwość obsługi ;) Na szybko i brak pomysłu jest idealna :)
Usuń