wtorek, 8 kwietnia 2014

Sleek Pout Paint w kolorze Peachy Keen

Ostatni okres jest koszmarny dla mojej cery, a do tego zawiodło mnie sporo kosmetyków, więc zdradzając główny punkt postu, kontynuuję narzekanie. Wczoraj narzekałam tak tylko troszkę, za to dziś ajj... Zapraszam dalej ;)


Tym razem, jak widzicie po tytule, narzekać będę na farbkę do ust od Sleek i jeszcze na redakcję Vivy ;) W jednym z numerów znalazłam zdjęcie, którego fragment wrzuciłam Wam powyżej. Zdjęcie było oczywiście bez podpisu czy listy wykorzystanych kosmetyków, a te które poleca redakcja nijak mają się do tego, co zainteresowało mnie najbardziej, czyli pastelowo pomarańczowych ust. Ale co tam. Dużą, zaradną dziewczynką jestem, więc poradziłam sobie sama.


Wybór padł na farbkę Sleek. Produkt zapakowany jest w zaskakująco wygodną tubkę z dzióbkiem, więc przed aplikacją musimy wycisnąć ją na dłoń, lub inną powierzchnię i nanieść na usta za pomocą pędzelka lub palca. Cena około 28zł za 8ml produktu, więc mało nie jest, ale tragedii nie ma.


Mój kolor to 156 Peachy Keen, czyli piękny pastelowy pomarańcz, dokładnie taki jak w gazecie. Kolorów jest sporo, bo chyba 9, a do tego biel i możemy je ze sobą dowolnie mieszać, tworząc nowe odcienie, za co duży plus.


Zanim ją kupiłam, to zasięgnęłam informacji w sieci, bo coś mi świtało, że nie są to łatwe produkty. Znalazłam jednak sporo całkiem pozytywnych opinii, więc zaryzykowałam, zamówiłam i cieszę się, że tylko ten kolor... 


Używałam jej na 3 sposoby:
1. samą, na suche usta - tragedia i trwałość do pierwszego zaciśnięcia / ruchu ust...
2. zmieszaną z Duraline - jak wyżej
3. nałożoną palcem na usta pokryte Duraline, odciśniętą, przypudrowaną i z wklepaną kolejną warstwą - daje radę, chociaż uzyskujemy półmat, aplikacja jest skomplikowana i zajmuje dużo czasu, trwałość to ok. 3h, gdy nic nie jemy, nie pijemy i w ogóle nasze usta niczego nie dotykają
Na zdjęciu powyżej widać, że ma potencjał i potrafi dobrze wyglądać. Jednak zdjęcie u góry jest  po wykorzystaniu sposobu 3, po lewej po 2 i zrobione zaraz po aplikacji, a zdjęcie po prawej to także sposób 3, ale po jakimś czasie.


Patrząc na zdjęcie powyżej chyba wszystko jest jasne. Taki efekt otrzymuję zaraz po aplikacji, lub po kilku chwilach i mam na myśli czas poniżej 30 minut. Co jeszcze? W ogóle nie zastyga!! Można jej dotknąć palcem nawet po godzinie, a ona cała się odbije (oczywiście, jeżeli nie jest nałożona trzecim sposobem, wtedy odbija się tylko trochę)! Do tego porządnie brudzi wszystko, czego się dotknie. Pędzelek jest trudny do wyprania, a biały ręczniczek z Ikea, w który wytarłam po niej palce i usta nie doprał się po 2h prania w 40 stopniach...
W dodatku na opakowaniu jest napis Highly pigmented lip stain... to się uśmiałam...

Podsumowując:
+ kolor

- trudno uzyskać nią równomierne krycie
- w ogóle nie zastyga
- zerowa trwałość, o ile nie poświęcimy jej dużo czasu i pracy, co przedłuża ją do średniej
- po najmniejszym ruchu ust (zaciśnięciu, uśmiechu, rozmowie) migruje
- aplikacja jest koszmarna
- nawet najmocniej utrwalona nie przetrwa nawet herbaty
- schodzi nierównomiernie
- trwale brudzi materiał
- ciężko ją wyprać z pędzli

Myślę, że najlepszym podsumowaniem będzie ostatnie zdjęcie, zrobione zaraz po aplikacji i jednym zaciśnięciu ust. Widziałam różne opinie na jej temat, więc może to kwestia koloru, lub mojego braku umiejętności, ale jeszcze z niczym nie współpracowało mi się tak ciężko i z tak miernym efektem... Myślałam, żeby spróbować jej na policzkach, ale mam spore obawy biorąc pod uwagę efekt na ustach...


Moja ocena 2, za kolor i to, że po długiej i mozolnej pracy coś tam da się z niej wykrzesać, poza tym totalna porażka
gdzie 1 - porażka, 6 - hit

A co Wy myślicie na jej temat? Miałyście? Używałyście? Jak się sprawdziła?

Uff skończyłam myć okna! :D Nawet to lubię, ale pierwsze pięć, potem jest coraz gorzej ;) Ah no tak i zaczęło padać ;)

17 komentarzy:

  1. kolor ładny, ale nic poza tym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolor ciekawy, ale reszta zdecydowanie na nie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję Ci za ten post...
    Chciałam ją kupić i to w dwóch kolorach pod wpływam Katosu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba właśnie Katosu wypowiadała się o nich najlepiej i to mnie przekonało ;) ale za nic nie potrafię wyciągnąć z niej nic więcej :/

      Usuń
  4. Kolor nie dla mnie, ale efekt...masakra ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. kolor całkiem fajny, ale nie wygląda ładnie na ustach niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  6. ładny kolor, ale sam wyglad... tragedia. mocno bym sie wkurzyła, gdybym się na nia zdecydowała... ciekawe, czy sleek uznalby reklamacje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wziąć dwie ;)
      Nie wiem, czy Sleek w ogóle ma przedstawicielstwo w PL i chyba nie jest to warte zachodu ;)

      Usuń
  7. kolor unikatowy, ale cała reszta dyskwalifikuje z miejsca

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że to taki bubelek, bo kolor jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  9. kolor ładny, ale szkoda że tylko tyle... :(

    OdpowiedzUsuń
  10. U Katosu fajnie ona wyglądała, ale rzeczywiście jak tak się źle rozprowadza na ustach to już jej nie chcę..

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolorek przyjemny, szkoda, że tylko kolor...

    OdpowiedzUsuń
  12. Tych farbek nie używa się w ten sposób, nie nakłada się takiej ilości, jak zwykły błyszczyk, czy pomadka. Wyciska się dosłownie kroplę i rozprowadza sam pigment, tak, aby nie było lepkiej warstwy. Minimalna ilość wżera się w usta, pigment pokrywa w całości kolor naszych ust, farbka się nie ściera i długo utrzymuje. Polecam użyć tylko odrobinę i wklepać ją, zobaczysz różnicę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)