No właśnie ideał? Na pewno nie dla mnie, chociaż mogę zrozumieć, dlaczego jest lubiany. Jeżeli jesteście ciekawe szczegółów, to zapraszam dalej :)
Opakowanie całkiem solidne, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę. Wygodne, sprawnie działające, wielkości drogeryjnych pudrów do twarzy, jak na przykład Rimmel Stay Matte.
Cena 10zł za 10g produktu wyprodukowanego na terenie Unii Europejskiej.
Dostępność - podobno w niektórych Hebe jest szafa MIYO, ale ja takowej nie widziałam. Poza tym oczywiście internet, a mój pochodzi ze sklepu Ladymakeup.
Kolor to neutralny, jasny brąz, który rzeczywiście nadaje się do konturowania. Zgadzam się, że jest odpowiedni do jasnych karnacji, ale sprawdzi się też przy średnich gdy nałożymy go odpowiednio dużo. Dla mnie jest odrobinę jaśniejszą wersją bronzera Honolulu.
Mat to kwestia dyskusyjna. Na początku używania i na zdjęciach rzeczywiście jest matowy, ale po około 2 tygodniach widzę w nim drobny brokat... No ejj... Po co? Niestety nie umiem uchwycić go aparatem nawet w pełnym słońcu, ale widzę go za każdym razem gdy otwieram opakowanie...
Kolejną absurdalną kwestią jest zapach, który mi przypomina perfumy z lat 90'. Nie czuję go po nałożeniu na twarz, ale rzuca się w nos za każdym razem gdy otworzę wieczko. Może się to wydawać błahostką, ale jest na tyle intensywny, że za każdym razem zwracam na niego uwagę i zwyczajnie mi przeszkadza.
Konsystencja jest trochę sucha, miękka i lekko pyląca, co widać na palcu i dalej na ręce. Jednak nakładany dużym jajeczkiem od RT daje radę i nie sprawia problemów. Ładnie się rozciera i nie tworzy plam.
Niby w sumie jest ok, ale prawdę mówiąc nie lubię go. To co przeszkadza mi w nim najbardziej to zapach, ale widzę też różnicę w jakości makijażu w porównaniu z bronzerem W7. Po Honolulu twarz jest ładnie wykonturowana, delikatnie ocieplona i naturalna, a przy MIYO, chociaż jest jaśniejszy, mam wrażenie, że jestem ciemna (sina, brudna) i coś jest nie tak. Na mojej twarzy słabo też wygląda przy gorszym oświetleniu, bo zwyczajnie ginie. Trwałość jest OK. Znika w ciągu dnia, ale równomiernie i nie tworzy plam.
Obiektywnie muszę powiedzieć, że jest OK, bo w sumie to całkiem dobry produkt. Krzywdy sobie nim zrobić nie można, kolor jest odpowiedni do konturowania, zwłaszcza dla jasnej cery. Cena bardzo przyjemna, aplikacja przy odpowiednim pędzlu też na plus.
Subiektywnie używam go czasami tylko dlatego, że go mam i zdecydowanie wolę mój Honolulu i oczywiście NYX.
Dlatego jeśli możecie go kupić przy okazji to polecam spróbować, ale nie wydaje mi się, żeby warto było za nim gonić :)
A co Wy o nim myślicie?
Myślałam, że jednak okaże się fajniejszy ;) W pierwszej kolejności muszę wypróbować Honolulu ;)
OdpowiedzUsuńJeśli zastanawiasz się nad tymi dwoma, to ja mogę polecić tylko W7 :)
UsuńJakoś w porównaniu z innymi najmniej kolorystycznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńchyba nie trafia do końca w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńJestem zatem ciekawa jakie są Twoje preferencje w tej kwestii :)
UsuńDzięki że zestawiłaś go z Taupe NYXa. Teraz wiem, że Miyo zupełnie nie będzie mi pasował.
OdpowiedzUsuńTaupe to u mnie taki wyznacznik idealnego koloru do konturowania ;) A MIYO to zupełnie inna bajka...
UsuńNie podoba mi się kolor, zdecydowanie bardziej wolę NYX :) Chociaż ja mam nie po drodze z bronzerami i tak ;)
OdpowiedzUsuńNYX a MIYO to zupełnie inne produkty. Sama długo nie miałam żadnego bronzera, a teraz to taki basic ;)
UsuńNa codzien nie uzywam bronzerow, i jestem zdziwiona bo slyszalam o nim wiele dobrego.
OdpowiedzUsuńMoże to tylko zbieg okolicznosci, ale zawsze gdy mam go na twarzy to moj makijaz jest jakby brudny, a moze to niechec przez zapach i tak mi sie tylko wydaje ;)
UsuńSzafę MiYO można spotkać w Sekrecie Urody. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej drogerii, zaciekawiłaś mnie :)
UsuńU mnie w mieście są dwie. :) W drogerii można znaleźć dużo polskich kosmetyków, których nie znajdziesz w sieciówkach typu Rossmann czy Hebe. Mają też m.in. szafę MIYO z świetnymi cieniami. :)
UsuńOjj u mnie tylko w Katowicach, ale gdzieś daleko :(
UsuńTo szkoda. :( U mnie jest kilka Rossmannów, dwie Natury i właśnie 2x Sekret Urody. :) Chciałabym Hebe. :D
UsuńJa mam praktycznie wszystko ze standardowych drogerii, razem z Jaśmin (?) i Drogerie Polskie, ale oczywiście jak jechałam do Hebe, to zamknęli, bo remont... ;) ale na Hebe bardzo długo czekałam i pierwszy raz jechałam do Częstochowy ;)
UsuńTo tak samo było na Dzień Kobiet - wybrałam się do Bydgoszczy, więc uznałam, że wpadnę do Focusa, gdzie jest jedyny Super-Pharm w wyżej wymienionym mieście. Koniec końców nie poszłam do drogerii, bo... parking był pełen - samochody były ustawione WSZĘDZIE. Nie ma to jak mieć szczęście. :D
UsuńHonolulu znam i lubię, na NYXa poluję od jakiegoś czasu a z szafą MIYO nigdy na żywo nie miałam do czynienia. Ale z powodzeniem wystarczy mi W7 do tego jakoś mnie już zniechęciłaś.
OdpowiedzUsuńNYX jest obecnie w Douglas online :)
UsuńJa pewnie bym go kupiła, ale niestety nie mam gdzie. :(
OdpowiedzUsuńObecnie zastanawiam się czy nie kupić honolulu :)
Jeżeli bierzesz pod uwagę któryś z nich, to zdecydowanie polecam Honolulu. Oba są dostępne w sieci, a różnica 2-4zł więc moim zdaniem nie warto próbować MIYO :)
UsuńDobrze, że go nie kupiłam bo nie byłabym zadowolona. Zdecydowanie wolę W7.
OdpowiedzUsuńTaupe to mój numer jeden. Miałam Honolulu, ale oddałam w świat bo z racji bladości nakładałam go mniej i przy roztarciu wyglądał żółto, a to mi się nie podobało. Do innych bronzerów już nie podchodzę bo nie widzę sensu.
OdpowiedzUsuńByłaś chyba pierwszą osobą, u której przeczytałam że Honolulu jest za ciemny ;) ale rzeczywiście NYX zawsze się sprawdza :)
UsuńNie wybrałabym go bo kolor jednak wydaje mi się nie dla mnie, pewnie bym sobie nim krzywdę zrobiła skoro nigdy nie używałam żadnego bronzera :)
OdpowiedzUsuńHmmm, nie bardzo wiem co myśleć o tym odcieniu.
OdpowiedzUsuńWydaje się być za ciepły dla mnie.
Zostanę przy sprawdzonym bronzerze z Inglota.
Wiernie mi służy już trzeci rok :)
Nigdy nie zwróciłam uwagi na bronzery z Inglota. Poprawię się przy najbliższej okazji ;)
UsuńEee, rozczarowałam si ę. Po kiego grzyba wpakowali w niego drobinki, to nie rozumiem. Z zapachem też przedobrzyli, nie znoszę jak kosmetyki za mocno pachną. I odcień jest trochę za ciepły jak dla mnie.Chyba go sobie jednak odpuszczę. Ale Nyx na twojej ręce podoba mi się bardzo :)
OdpowiedzUsuńNYX to ideał do konturowania i sprawdza się o wiele lepiej :)
UsuńMam coraz większą ochotę na ten ideał, kolor ma cudny:)
UsuńJa go zawsze określałam jako brzydki i siny ;) ale doskonale wiem co masz na myśli ;)
UsuńJeśli się zdecydujesz, to wczoraj widziałam go na stronie internetowej Douglasa ;)
Tak się właśnie zastanawiałam gdzie go można dorwać. Najpierw chciałabym go obejrzeć na żywo, więc sprawdzę czy go mają stacjonarnie. Dziękuję :)
UsuńZ tego co wiem, to w Polsce mają tylko jeden salon w Warszawie. Natomiast w Douglasach są szafy NYX, ale tych produktów nie ma :/
UsuńO kurczę, to szkoda, że nie można go oglądnąć. Ale znalazłam go w necie za niecałe 30zł. Za tą cenę mogę zaryzykować :) Myślałam, że jest droższy :)
UsuńTak tak, cena jest zaskakująco przyjemna. Jak zaczynałam szukać to też myślałam, że będzie koło 60zł ;)
UsuńTo, że znika w ciągu dnia - u mnie już go dyskwalifikuję;P
OdpowiedzUsuńOjj nie podoba mi się jak wygląda na twarzy :(
OdpowiedzUsuńMnie niestety też. Niby nie jest źle, ale efekt słaby :/
Usuńmam go i u mnie się sprawdza bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Czytałam dużo pozytywnych opinii o nim, ale niestety mnie zawiódł
UsuńNyx toupe mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNie prezentuje się na twarzy aż tak rewelacyjnie jakbym chciała, poza tym dostepnośc.. Jak się trafi to może, ale szukać na siłę go nie zamierzam :]
OdpowiedzUsuń