wtorek, 29 kwietnia 2014

W7 The Honey Queen

Bohaterem dzisiejszego posta jest najnowszy róż firmy W7, który wzbudził spore zainteresowanie pokazany w nowościach - The Honey Queen Honeycomb Blusher.


Opakowanie standardowe dla produktów marki W7, czyli kolorowy kartonik o niezłej trwałości.


Wewnątrz jak zawsze bardzo miękki pędzelek w plastikowej osłonce, którym niestety nie potrafię się malować :( na plastikowej półeczce, a pod nią jeszcze jedna folia, która zabezpiecza sam róż. Zaraz po zrobieniu zdjęć cały ten plastik wylądował w odpowiednim worku na śmieci ;)


Mój egzemplarz kupiłam w sklepie Minti za zawrotną kwotę 12,90zł za 8g produktu. Czyli tyle, co Africa, natomiast bronzer ma tylko 6g...


Wzór różu nawiązuje do nazwy i przypomina kolorowy plaster miodu. Widać w nim 4 kolory oparte na różu i pomarańczu.


Za nic nie potrafiłam mu zrobić zdjęcia na ręce... Na samej górze są poszczególne kolory pojedynczo, w środku zmieszane, a na dole jego starszy brat, czyli Africa.


W rzeczywistości kolor to delikatna brzoskwinia, z nutą pastelowego różu, całość o wykończeniu satynowym. Kolor idealny dla jasnych karnacji, ale też ciemniejszych w celu rozświetlenia. U mnie sprawdza się idealnie i w zależności od światła widać jego łagodny kolor, albo sam glow. Moim zdaniem jest to brzoskwiniowy odpowiednik Africa i na pewno nie można sobie nim zrobić krzywdy, za to można uzyskać efekt rozświetlenia, ożywienia i rozpromienienia cery, a wszystko w sposób bardzo naturalny i nie nachalny.


Czy polecam? Zdecydowanie! Mnie bardzo podobają się zarówno kolor jak i jego wykończenie, a do tego ma bardzo przyjemną cenę, więc wątpię, że ktokolwiek byłby rozczarowany :)

Jak Wam się podoba?

34 komentarze:

  1. Podoba mi się, ładny efekt :) mam pędzelki tej firmy i jestem z nich bardzo zadowolona, a cena śmieszna.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że mają pędzelki, zaraz nadrobię informacje :)

      Usuń
  2. To coś dla mnie, bo jestem bladziochem i często w różach wyglądam jak lalka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczna blond laleczka to chyba nie tak źle? ;)

      Usuń
  3. Odkryłam go przypadkiem i mam zamiar kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny efekt, chyba że będzie musiała się skusić bo poszukuję właśnie czegoś takiego! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cena produktu niewielka, a efekt naprawdę świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne kolory :) na buzi też nieźle się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba odpowiedź firmy na Rockateur Benefitu :P Chyba właśnie dlatego nie mam kompletnie ochoty na ich róże, bo ja nie znosze jak jakaś firma ma 'wzorowane' opakowania na innej. Jakby mieli swoje pomysły to pewnie nie miałabym nic przeciwko :) To troche moje wydziwianie, ale po prostu tak już mam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie efekt zupełnie inny, ale może rzeczywiście?
      Ja nie lubię rzeczywistych podróbek jak wszechobecne torebki LV. W tym przypadku nie mam nic przeciwko i w sumie w ogóle nie porównuję tych produktów :) z resztą niejednokrotnie trudno kupić coś tańszego nie inspirowanego markami perfumeryjnymi. Teraz połowa szafy p2 jest mocno inspirowana produktami Benefit :D
      A cieni Inglota i samego Inglot też nie lubisz za podobieństwo z MAC?

      Usuń
  8. W opakowaniu ładny i przykuwa wzrok ta mozaika, jednak na dłoni i na buzi bardzo mało widoczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efekt jest dosyć specyficzny, ale jest różnica z a bez ;)

      Usuń
  9. Ładnyy przy najbliższym zamówieniu dorzucę sobie go koszyka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to lubię w kosmetykach W7! Można je po prostu dorzucić do koszyka i różnica na rachunku jest niewielka ;)

      Usuń
  10. Podoba mi się! :) Proszę już nie kusić, gdy tyle promocji wokół... ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś czuję, że przy okazji jakichś internetowych zakupów dołączy do mojej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już w opakowaniu bardzo mi się podoba :) Koniecznie muszę sobie go sprawić razem z Africą, którą mam zamiar wypróbować od dawna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba są bardzo podobne, a Africę używałam non stop przez długi czas, co rzadko mi się zdarza ;) zatem oba polecam :)

      Usuń
  13. Wydaje się być również ładnym rozświetlaczem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jaki cudowny kolor... ładnie wygląda na twarzy <3

    OdpowiedzUsuń
  15. jaki cudowny kolor... ładnie wygląda na twarzy <3

    OdpowiedzUsuń
  16. To piękne rozświetlenie to tylko jego zasługa, czy coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ładny efekt daje na buzi. Uwielbiam tego typu opakowania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Spóźniłaś się z recenzją - wahałam się między The Honey Queen, a rozświetlaczem z MUA - wybrałam to drugie. :D Następnym razem zamówię to. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam! Ale nie ma tego złego, bo chętnie obejrze MUA u Ciebie ;) kego ez mialam kliknac, ale nie bylo :(

      Usuń
    2. Ja długo czekałam aż z powrotem będzie dostępna paletka MUA Undress Me Too, ale w końcu udało się ją kupić. :)

      Usuń
  19. Haaaa, dziś kupiłam na Minti - razem z innymi kosmetykami. Wydałam coś koło dwóch stówek. :D Będzie pasował do moich jasnych blond włosów? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do jasnych na pewno :) uwielbiam zakupy na Minti! :) mam ochotę na kolejne zamówienie

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)