środa, 12 lutego 2014

Porównanie Yankee Candle i Janke Candle

Tak jak wspomniałam w poprzednim poście o woskach Yankee Candle, przychodzę dziś do Was z drugą notką na ich temat. Tym razem będzie to porównanie oryginału z podróbką czyli woskami Janke Candle.

Cała gromadka Janke Candle

O tych woskach usłyszałam przypadkiem na którymś blogu, ale niestety nie pamiętam u kogo. Zainteresowałam się tematem, głównie z ciekawości i na początek obejrzałam filmik na youtube, w którym vlogerka porównywała te dwie marki. I tak według niej, woski Janke Candle w niczym nie odbiegały od oryginału, z czym absolutnie się nie zgadzam. 

Różnice w opakowaniu

Powyższe zdjęcie pokazuje, że już zewnętrznie znacznie się różnią, chociaż podróbki wyraźnie są inspirowane Yankee Candle. Nie lubię słowa podróbki, ale w tym wypadku absolutnie pasuje. Stylistyka, nazwy wosków i samej marki jest wyraźnie zaczerpnięta od Yankee Candle, dlatego nie zamierzam ich nazywać odpowiednikami, czy zamiennikami.

Do rzeczy. Wosk JC jest wyraźnie mniejszy od oryginału, ale trudno powiedzieć o ile, bo nigdzie nie znajdziemy informacji o jego masie. Masa YC to 22g, więc na oko zakładam, że podróbki są o połowę mniejsze. 
Cena oryginału to około 6zł, za podróbkę płacimy około 2zł, a moje zamówiłam na Allegro, z odbiorem w hurtowni świec i zniczy w Sosnowcu. W tej chwili ich nie widzę na aukcjach, więc niestety linka nie będzie.

Rozkruszony YC i pocięty JC

Kluczowa dla mnie różnica (pomijając walory zapachowe, ale o tym zaraz), to ich konsystencja. Woski YC są jakby zlepkiem drobnych granulek, dzięki czemu z łatwością można je dzielić, łamać i kruszyć. W przypadku JC nie ma na to szans. Wosk jest po prostu stopionym woskiem i jeżeli chcemy go podzielić, to potrzebny nam jest nożyk. Oczywiście wtedy już odrobinę się pokruszy, więc nadal trzeba uważać na dywan ;)

Teraz to, co najważniejsze czyli zapach. OK, zapachy są fajne, chociaż raczej proste i nieskomplikowane, niektóre to odpowiedniki YC. Każdy z wosków, które posiadam w sumie ładnie pachnie, ale! Po pierwsze zdecydowanie mniej intensywnie niż Yankee Candle, z których niektóre warianty było czuć w całym domu, po zapaleniu odrobiny w jednym pokoju. Dziś odpaliłam prawie cały wosk Jaśmin od Janke Candle w zamkniętym pokoju i zdecydowanie jest wyczuwalny, ale lekki, delikatny i do zniesienia, co przy takiej ilości i czasie palenia YC byłoby nie do wytrzymania na tak małej powierzchni (a w zasadzie tak małej objętości).

Jeszcze raz zdjęcie moich ulubieńców, żeby było kolorowo ;)

Druga i moim zdaniem największa wada to jakość bazowego wosku. Mam wrażenie (i chyba tak będzie to najłatwiej opisać), że oryginał to neutralny wosk z olejkami zapachowymi, a u Janke Candle to taki chamski, tani wosk ze świeczek i zniczy + aromat. Jaki jest tego efekt? Fatalny w moim odczuciu. Jeżeli odpalam podróbkę, to bardzo muszę pilnować czasu palenia. Na początku zapach jest ładny, przyjemny, ale po wyparowaniu olejków czuć topiony wosk! A jego zapach na pewno nie należy do przyjemnych. Gdy wyparują olejki z YC, to sam wosk może grzać się dalej i nie daje żadnego zapachu, tutaj tak łatwo nie ma.

Podsumowując niby są fajne, ale moim zdaniem nie warto:
- zapachy są słabsze i jednowymiarowe
- intensywność zapachu jest mniejsza
- wybór zapachów mniejszy
- masa mniejsza, więc odpada korzyść cenowa
- po wyparowaniu olejków czuć nieprzyjemny zapach samego wosku

Próbowałyście innych wosków poza Yankee Candle?

6 komentarzy:

  1. No cóż, od dziś chociaż dzięki Tobie mogę cokolwiek na ten temat powiedzieć i zgadzam się co do konsystencji podróbek i intensywności zapachu :) Jeszcze ich nie topiłam, ale rzeczywiście wyglądają jak zwykły wosk uformowany w tarteletkę. I u mnie raczej Yankee Candle jak na razie będzie górą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem dzieli je przepaść, ale spotkałam się z postami i filmikiem, w których dziewczyny mówiły, że nie ma różnicy i ze względu na cenę lepiej kupić podróbki. No niestety tak nie jest...
      Uważaj na czas topienia, bo później mają naprawdę nieciekawy zapach ;)

      Usuń
  2. musze się w końcu skusic na jakies woski, bo nigdy nie miałam do czynienia, a naczytałam sie tyle dobroci.. ;) a z podróbkami, to niestety tak bywa... lepiej chyba wydac te 6 zł, niz w sumie tyle samo, zeby uzyskac podobną intensywność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skusiłam się na nie, bo niby były takie same jakościowo, a dla mnie zdecydowanie łatwiej dostępne - ot rzut kamieniem od domu, bez kombinowania jak z YC, ale jednak daleko im do oryginału.

      Usuń
  3. Dziękuję Ci za tą recenzję, ja wosków jeszcze niestety nie miałam, może kiedyś się dorobię, ale dzięki Tobie wiem, że nie warto skusić się na te podróbki ;)
    Pozdrawiam, będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz się okazuje, że podróbki są nawet trudniej dostępne, niż oryginał ;) Także wszystko przemawia na korzyść Yankee Candle :)
      Zapraszam!

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)