środa, 12 marca 2014

Mizon Snail Recovery Gel Cream


Koniec zeszłego roku i początek obecnego był czasem sporych zmian w mojej pielęgnacji. Zaczęłam się skupiać nie tylko na oczyszczaniu i ograniczaniu liczby niedoskonałości, ale też na porządnym nawilżeniu i lekkim ujędrnieniu, czy opóźnieniu starzenia. Szukając czegoś lekkiego na początek zdecydowałam się na azjatycki żel - krem z 74% śluzem ślimaka - Mizon Snail Recovery Gel Cream, o którym będzie dziś mowa.


Krem przyszedł do mnie na długo zanim zaczęłam pisać bloga, więc nie mam zdjęć opakowania, w którym przyszedł. Był to kartonik w kolorze tubki, zaklejony hologramem, czyli bardzo estetycznie i z gwarancją nie macania. Sam produkt zamknięty jest w klasycznej różowej tubce stawianej na nakrętce, z słodkim ślimakiem w tle.
 

Dostać go można na Allegro oraz w sklepach internetowych z kosmetykami azjatyckimi w cenie 30 - 40zł z przesyłką lub na ebay za około 6$. W ślimaczej tubce mamy 45ml produktu.


Konsystencja dla mnie idealna - lekki, szybko wchłaniający się żel o mętnym kolorze. Producent zaleca nakładać go dwa razy dziennie, lub tylko raz wieczorem jako ostatni krok w pielęgnacji. Efekty, jakie mamy dzięki niemu uzyskać to nawilżenie, zagojenie wyprysków oraz rozjaśnienie blizn. To wszystko bez podrażnienia, bez zapachu, parabenów i barwników. Brzmi całkiem nieźle i realnie, prawda? 


Rano pod makijaż używam sprawdzonego Effaclar Duo, więc ślimak znalazł sobie miejsce w wieczornej pielęgnacji, poranną wspierając tylko od czasu do czasu. Z jego aplikacją wiąże się pewien kłopot. Producent przeznaczył ten produkt do stosowania na sam koniec zabiegów pielęgnacyjnych, czyli zanim naniesiemy go na twarz powinniśmy nałożyć krem, który używamy na co dzień. Na noc lubię kremy, które nie wchłaniają się do końca, więc wydaje mi się to trochę nienaturalne nakładać go na inny, nie wchłonięty produkt. Z tego względu najczęściej używam go solo, albo lekko oszukuję i nakładam go przed właściwym kremem (peelingujący Pharmaceris T lub serum Dermedic). Przyznam, że w tej roli spisuje się doskonale. Świetnie się wchłania, zajmuje mu to chwilę, a cera jest gładka i gotowa na przyjęcie czegoś więcej. No ale nic, staram się go używać po kremie, nie stosując razem z kremem złuszczającym.


Efekty? Widoczne już po kilku użyciach. Cera jest delikatna, miękka, nieźle nawilżona, a przy tym jakby bardziej jędrna i napięta. Nie zauważyłam nic związanego z kolorytem, ale też nie mam przebarwień czy innych problemów tego typu. Bez wątpienia przyczyniał się do szybszego gojenia się ewentualnych ranek czy podrażnień. Przy dłuższym stosowaniu zauważyłam ożywienie, odżywienie cery, która wyglądała na świeżą i zdrową. 


Krem jest bardzo wydajny. Na jednorazową aplikację na twarz i szyję używam ilości około dwa razy większej niż na powyższym zdjęciu. Bardzo dobrze się rozsmarowuje, nie zostawia po aplikacji filmu, nie roluje się, a w moim przypadku również dobrze współpracuje z makijażem. Nie ma zapachu i nie podrażnił mi skóry, nawet wtedy gdy bywała bardzo wrażliwa. Aplikowałam go także pod oczy i nic złego się nie działo.


Podsumowując:
+ dobry, chociaż nie mocny nawilżacz
+ odżywia i ożywia cerę
+ lekko ujędrnia i zmiękcza skórę
+ pomaga w gojeniu
+ łagodny i dobry dla wrażliwej cery
+ wydajny
+ niska cena
+ niezła dostępność

U mnie sprawdza się bardzo dobrze i z pewnością kupię go po raz kolejny. Z pewnością równie dobrze sprawdzi się na normalnych czy tłustych cerach, lub jako uzupełnienie pielęgnacji suchych. Nie widzę żadnych wad tego produktu, więc mogę go Wam spokojnie polecić.

Moja ocena 5, bardzo dobry produkt
gdzie 1- porażka, 6 - hit
 
Na koniec jeszcze potwierdzone działanie samego śluzu ślimaka:
- Głębokie nawilżenie i ujędrnienie skóry
- Spowolnienie procesu starzenia się skóry
- Regeneracja skóry i wyraźne jej odmłodzenie
- Wygładzanie zmarszczek oraz zapobieganie powstawaniu nowych
- Pomoc w leczeniu skóry z trądzikiem młodzieńczym i różowatym
- Pomoc w leczeniu skóry skłonnej do alergii
- Wygładzanie blizn i rozstępów
- Wspomaganie leczenia żylaków
- Wspomaganie leczenia skóry po oparzeniach słonecznych lub solarium
- Regeneracja włosów i paznokci
- Wspomaganie leczenia ran i uszkodzeń skóry

Ehh nie pozostaje nic jak tylko zacząć hodować ślimaki ;) 
Używałyście tego kremu lub innych ślimaczych produktów? 

Już jestem w domu, więc posty o szminkach, które ostatnio Wam pokazywałam zrobię jak najszybciej i może już jutro pojawi się jeden z nich :)  

10 komentarzy:

  1. pierwszy raz widzę i produkt i firmę, ale rozejrzę się za nim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? Sporo Mizona na blogach ;) Cena przyjemna, dostępność też, wiec można spróbować :)

      Usuń
  2. Kosmetyk zupełnie "nie w moim stylu". Zwykle używam tych najprostszych, większość robię sama (poza filtrami i innymi bardziej złożonymi). Krem ze ślimaka zainteresował mnie jednak już jakiś czas temu i kiedyś na pewno go zamówię, głównie jako kosmetyczną ciekawostkę do przetestowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też lubię różne home - made i wszelkie z samych naturalnych składników, ale na krem bym się nie porwała. Zostaję przy olejkach, myjkach, maseczkach itp ;)

      Usuń
  3. bardzo ciekawy kosmetyk. :D może kiedyś wypróbuję go na swojej skórze. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryzyko niewielkie, bo i cena przyjemna i działanie :)

      Usuń
  4. O tych slimakowych kremach słyszałam dość dawno ale jakoś się jeszcze na niego nie skusilam. Zapisze go sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie kręcą mnie te ślimakowe kremy, choć sam ślimak przyjemnym stworzonkiem jest, niekoniecznie jednak na mojej twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od jakiegoś czasu te "ślimacze" azjatyckie produkty chodzą mi po głowie. Nieźle zachęciłaś mnie do tego kremu! Szukam teraz czegoś, co by nawilżało, więc może by się nadał... Mogę wiedzieć skąd zamawiałaś (mam złe doświadczenia z Allegro)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepszym nawilżaczem, który mogę polecić, jest serum z Dermedic.
      Ten krem zamawiałam jeszcze z Allegro (użytkownik nacoya). Jest też dostępny w polskich sklepach, które oferują azjatyckie kosmetyki, ale obecnie zamawiam ze sklepów koreańskich, ewentualnie ebay :)

      Usuń

Komentarze sprawiają największą frajdę i ożywiają tego bloga, dlatego śmiało! Wyrażajcie swoje zdanie ;) za co Wam bardzo dziękuję :)